Bóg Ojciec
Przez długi czas myślałam, że na miłość Bożą trzeba zasłużyć, że za darmo nic u Niego nie dostanę. W ogóle Bóg jawił mi się jako surowy sędzia, który siedzi gdzieś wysoko w niebie i spisuje wszstkie moje grzechy i potknięcia. Taki obraz Boga wynikał z relacji z ziemskim ojcem. Mój tata był daleko, mieszkał za granicą. Na jego miłość też starałam się zasłużyć. Byłam grzeczna, dobrze się uczyłam, nie sprawiałam żadnych problemów. Niestety moi rodzice się rozwiedli, tata nigdy nie wrócił. A w moim sercu pozostał ból i pytanie: Czy za mało się starałam? Długo nie potrafiłam z nikim o tym porozmawiać. Udawałam, że wszystko jest ok. A nie było…
W tym czasie Bóg pukał do mojego serca przez drugiego człowieka – moje przyjaciółki, siostrę. Dzięki nim trafiłam na spotkanie pewnej grupy modlitewnej. Po raz pierwszy zobaczyłam tam, że Bóg jest żywą, realną Osobą, kimś bliskim. I że działa w życiu tych ludzi, że można Go spotkać na modlitwie. Widziałam jak zmienia się życie, zachowanie bliskich mi osób. Jak Pan Bóg daje ogromną radość i wolność. I ja też tego zapragnęłam! Powiedziałam: Boże ja też chcę czuć taką radość! Dosyć już smutku! Od tamtego momentu zaczęłam Go bardziej poznawać, czytać Pismo św., modlić się. I ta modlitwa nie wynikała już tylko z obowiązku (bo i naczej nie dostanę tego czy tamtego), ale z potrzeby serca, z tęsknoty za Nim.
Pan Bóg też stopniowo leczył moje serce ze zranienia związanego z moim tatą. Pewnego razu, gdy ludzie ze wspólnoty modlili się za mnie, Bóg bardzo mocno dał mi odczuć, że to On jest moim Ojcem, Tatusiem, najlepszym jakiego tylko mogę wymarzyć. I mimo, że mojego ziemskiego ojca prawie nidgy przy mnie nie było, to jednak On – Bóg był i jest ZAWSZE przy mnie. A ja jestem Jego umiłowanym dzieckiem. Wtedy dopiero poczułam co to jest prawdziwa radość.
Pan Bóg mnie wychowuje, upomina kiedy potrzeba, pociesza (bo nie zawsze jest kolorowo) i daje niesamowitą pewność, że zawsze mogę na Niego liczyć i nie muszę ze wszystkimi problemami radzić sobie sama.
Ty też nie jesteś sam(a)!