Nawrócenie
Nazywam się Zbigniew Ignacy Kowalski. Jestem katolickim ewangelizatorem, założycielem Wspólnoty Ewangelizacyjnej WODA ŻYWA w Mławie, współautorem podręcznika pod tytułem KERYGMA – PODRĘCZNIK EWANGELIZATORA
Nade wszystko jestem umiłowanym dzieckiem Bożym. Lecz nie zawsze tak myślałem.
W swej młodości odrzuciłem Boga. Uważałem, że Bóg przeszkadzała mi w osiągnięciu szczęścia, ponieważ wymyśliłem sobie pewną receptę [szczęśliwego życia], która polegało na trzech rzeczach:
Po pierwsze: maksimum przyjemności w życiu
Po drugie: bogactwo materialne
Po trzecie: władza, wywyższenie ponad inny [ludzi].
Oto władcy [bożki] tego świata
Szukając tej recepty szczęścia i realizując ta receptę szczęścia popadłem w grzech, który polegał na tym, że przestałem wierzyć w Boga, przestałem Mu ufać, nie kochałem Go.
Natomiast kochałem bożki tego świata. Te [trzy], które wymieniłem.
No i okazało się, że osiągnąłem sukces. Udało mi się. Wszystko z tych trzech rzeczy zrealizowałem w swym życiu - mniej więcej wtedy, gdy miałe około trzydziestu lat.
Lecz jednocześnie z drugiej strony nie byłem szczęśliwy. Myślałem, że właśnie osiągnąłem szczęście, bo zrealizowałem [to co zamierzyłem], ale nie byłem szczęśliwy.
Ponadto straciłem wolność wewnętrzną. Czułem się jak pies na łańcuchu, który na tyle ma wolności na ile pozwala mu ten łańcuch.
Po drugie: utraciłem życie Boże, życie duchowe. Czułem się jakbym był takim zombi - żywym trupem, bezwolnym wobec swych pożądań, uzależnionym od bożków tego świata.
Utraciłem też sens życia. Można by powiedzieć, że zawiodłem się na tych bożkach. Ten sukces, który osiągnąłem okazał się moją porażką.
Któregoś dnia wziąłem do ręki Pismo Święte. Nigdy wcześniej nie czytałem Pisma Świętego. Tym razem otworzyłem na samym początku. Zacząłem czytać z Księgi Rodzaju. Nagle usłyszałem głos. To nie był głos, który dochodził z zewnątrz. To był głos wewnętrzny: silny, wyraźny, zdecydowany, męski a jednocześnie życzliwy. Przestałem czytać. Wtedy głos przestał mówić. Znowu zacząłem czytać, a ten głos ponownie zaczął mówić - dokładnie to co [w ciszy] czytałem: że to On stworzył ten świat, że wszystko co stworzył jest dobre, że istoty które stworzył są uczynione z miłości i że ja również zostałem zaplanowany przez Niego, jako Jego stworzenie. [Przecież] istnieje jako Jego stworzenie.
Wówczas spłynęła na mnie w jednej chwili łaska i szczęście - takie olśnienie. Po prostu w moim sercu teraz zagościła: radość, pokój, miłość.
Wtedy wykrzyknąłem: "Boże, to Ty istniejesz! A ja myślałem, że jesteś jakąś bajką, doktryną, historią, która dawno minęła. A Ty żyjesz!"
To odkrycie było dla mnie wielką radością. Ten moment odkrycia Boga - spotkania Jezusa był równoczesnie momentem zakochania się w Nim.
Poczułem, że zostałem wyzwolony z grzechu, że jestem już wolny. Poczułem, że przywrócił mi życie - życie duchowe. Odzyskałem sens życia. W jednym momencie dokonała się przemiana w moim życiu. Od tego momentu moje życie stało się szczęśliwe i trwa to do dziś, mimo że było to prawie 30 lat temu.
A co do tych przyjemności, które wymieniłem [wcześniej]? One się zmieniły. Teraz stokrotnie otrzymałem [więcej], ponieważ moją radością jest Jezus. On jest źródłem mego szczęścia.
A to bogactwo? Teraz należę do Niego [do Jezusa], a On należy do mnie.
A co do władzy? No cóż, jestem dzieckiem Bożym, jestem dziedzicem Królestwa Bożego. Jezus zarezerwował dla mnie miejsce na swoim tronie obok siebie.
I ty też możesz być szczęśliwy. Zaufaj Jezusowi, a Go otrzymasz i będziesz szczęśliwy teraz i na wieki. Powierz Mu swoje życie. Chwała Panu.