O tym, który daje szansę nowego życia
Od zawsze chodziłam do kościoła, bo rodzice tego wymagali. Czułam się zawsze przymuszana. Nudziło mi się w kościele. Nie wiedziałam zupełnie, kim jest Bóg. Nie modliłam się. Miałam złe relacje z bliskimi, zwłaszcza z tatą. Ciągle się ze wszystkimi kłóciłam, byłam zła na cały świat. Nie potrafiłam wiązać relacji przyjacielskich. Nie czułam się akceptowana. Rodzice ciągle ode mnie czegoś wymagali. Wszystko się rozsypywało. W szkole mi nie szło. Nie widziałam sensu w życiu. Odczuwałam ciągłą tęsknotę nie wiadomo, za czym.
Gdy miałam jakieś 15 lat, mój tata poważnie zachorował. Gdy leżał kilka dni w szpitalu w ciężkim stanie. Był już prawie po tamtej stronie. Wracałam z mamą chyba ze szpitala. Pamiętam szłyśmy obok siebie, mama zaczęła płakać i powiedziała : ,, Wiesz tata z tego nie wyjdzie…’’. Nie potrafiłam powiedzieć słowa. Mój tata, na którego byłam tak w swoim życiu wściekła, a którego tak kochałam. Ma teraz odejść? Dlaczego? Nie odpowiedziałam jej nic, nie potrafiłam. Czułam jak przeszywa moje serce taki żal i kompletny ból i bezsilność. Jeszcze bardziej czułam się sama w tym wszystkim. Wszystko to działo się w moim sercu. Zacisnęłam pięści w kieszeniach i po raz pierwszy moje serce się pomodliło do Boga : ,, Boże jeśli prawdziwie istniejesz proszę Cię uzdrów mojego tatę a w swoim życiu zrobię dla Ciebie wszystko’’ . Złożyłam Bogu obietnicę.
Co się działo dalej? Odczułam wtedy taki pokój. Mój tata wtedy wyszedł ze szpitala. Nie wiem jak to się stało. Lekarze przywrócili go do życia. Potem miał przeszczep i wszystko się udało, teraz nadal choruję, ale Wierze, że Bóg dał mu wtedy drugie życie/ drugą szansę. Mi także ja dał. Ta obietnica była początkiem mojego nowego życia.
Zaczęłam kompletnie od zera. Od porzucenia wszelkich ciężkich grzechów. Bóg umocnił mnie to walki z nimi. Patrzę na to z perspektywy 8 lat i naprawdę zaczęły dziać się wtedy cuda w moim życiu. Jezus przemienił nasze relacje w rodzinie. Zrozumiałam jak mój tata mnie kocha, i jaką mam wspaniałą i dobrą rodzinę. Przestaliśmy się kłócić, narzekać na wszystko i wszystkich. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Chciałam stać się lepszym człowiekiem. On sam przyprowadził mnie do innych ludzi, do wspólnoty. Ukazał mi jak szczera i prawdziwa może być przyjaźń (wiele z nich trwa do dziś). Pozwolił mi poczuć się akceptowaną. W kolejnej szkole zdobywałam już świadectwa z czerwonym paskiem- każdy egzamin/sytuację oddawałam Jemu. On stał się moim życiem. Zrozumiałam, że zostałam wybrana do tego by tu żyć na Ziemi. By świadczyć o tym jak spotkałam Jezusa. Moje życie nabrało koloru, a codzienność stała się pełna radości i nadziei. Staram się żyć razem z nim, poznawać go. Uwielbiać Go swoim życiem. Już teraz wiem, że w każdej sytuacji Bóg się o mnie troszczy, wystarczy tylko, że Jemu zaufam.
Myślę, że każdy z nas szuka Go i pragnie być jego dzieckiem. On troszczy się także o Ciebie. Oddaj mu swoje życie a zobaczysz jakie cuda dokonają się w Twoim życiu :)