
Jezus Siłą Mą
Chwała Panu!
Moja historia się zaczela, gdy mialam 1,5 roku od urodzenia. Mialam powazne problemy ze zdrowiem i malo kto mi dawal szanse na przezycie. Do tego wszystkiego,w kraju, w ktorym sie urodzilam , nie bylo odpowiednich warunkow do wyleczenia mojej choroby i rehabilitacji. Moja rodzina wraz z moimi rodzicami tracila wiare w to ,ze przezyje. W modlitwie i w Panu Jezusie byla cala nadzieja. Pewnego razu, przez mego wujka ksiedza, zkontoktowala sie pani profesor z Centrum Zdrowia Dziecka i zaproponowala pomoc w leczeniu . Pan Bog dal mi szanse zyc i chwalic Go.
Jestes radoscia mojego zycia
Pozniej, rodzice zauwazyli, ze czesto spiewam piosenki Arka Noego do obrazu Pana Jezusa, ktory wisi u nas w domu. Siostra katechetka zaproponowala,abym uczestniczyla w dzieciecych festiwalach piosenek religijnych. I tam , z 4 latek wychodzilam na scene i spiewalam Panu Jezusowi. To mi pomagalo walczyc z resztka choroby. Pamietam, gdy musialam isc na straszne i bolace zabiegi ,to mi mowiono, ze Pan Jezus tez cierpial na krzyzu i bedzie ze mna, gdy bede rowniez i ja cierpiala. Mysl o tym, ze moj ukochany Przyjaciel jest ze mna nawet wtedy, gdy mi jest bardzo ciezko , dawala mi duzo sily.Nawet w szkole, gdy mialam problemy z nauka i z kolezankami, ta mysl ode mnie nie odchodzila.
Gdy mialam 14 lat zachorowalam na ospe i przez nia trafilam do szpitalu . Choroba, ktora pszesladowala mnie cale dziecinstwo dala o sobie znac. Znowu lzy, cierpienie, brak sil i opuszczone rece. Znowu dluga rehabilitacja i mnostwo lekow. Ciagle mialam w pamieci to, ze Jezus jest ze mna, nawet w najtrudniejszych chwilach mego zycia. Po cichu sie wszystko uspokoilo i moglam dalej kontynuowac nauke w szkole. Wiedzialam tylko to, ze nie do konca wszystko gra w moim organizmie.
Mama czuwa, Mama wie
Latem, zaproponowano mi pojsc w pielgrzymke do Trokiel (Bialorus) do sanktuarium Matki Bozej Trokielskiej. Do ostatniej chwili rodzice byli przeciwko tego,zebym tam poszla. Ale, u Boga nie ma nic niemozliwego. Poszlam tam=) Bylo ciezko ale spiewy, modlitwa uwielbienia, rozmowy z pielgrzymami i radosc serca dali mi wytrzymac. Dotarlam do Matko Bozej i ofiarowalam sie Jej. Przed szkola musialam zrobic powtorne badania. Po badaniach lekarz ztwierdzi, ze nie ma ni sladu po chorobie . Jak by jej nie bylo. Wylecialam ze lzami w oczach z gabinetu lekarza i nawed nie pamietam, jak sie dostalam do kosciola.
Bog jest zest zawsze blizko przy nas...
Od tego momentu chodze w pielgrzymki, uczestnicze w zyciu kosciola, wyjezdrzam na muzyczne warsztaty i chwale Pana tancem, spiewem, usmiechem , miloscia do blizniego. Wiem tylko jedno, ze wszystko moge w Tym, ktory mnie umacnia!=)