Szymon

moja historia

Szczęść Boże

 

Z tej strony Szymon. Chciałbym się zwani podzielić moja historią

 

Od młodego byłem wychowywany w wierzącej rodzinie. Co niedziele uczestniczyłem we Mszy Świętej wraz z rodzicami. Kiedy byłem mały Bóg wydawał mi się rzeczywiście realny. Czułem Go Jego opiekę i modliłem się do niego. Jednak z biegiem lat sprawy przyziemne zaczęły mi go przysłaniać. Moja praktyka religijna zaczynała być tylko tradycją której przestrzegałem. Tak jak powinienem. Przez kilka lat mi to w ogóle nie przeszkadzało. Jednak w pewnym momencie sytuacja się zmieniła. W wieku 13 lat z powodu zaniedbywania lekcji na rzecz spotkań i zabaw z przyjaciółmi pogorszyły się moje oceny. Byłem tym trochę zmartwiony. Pewnego razu po Mszy Świętej postanowiłem uklęknąć w kościele i po wyżalać się. Wiedziałem, że niektórzy ludzie tak robią i im to pomagało. Tak więc klęczałem i w pewnym momencie przypomniał mi się film „Quo Vadis” a dokładniej postawa apostoła Piotra i męczenników. Byli oni tacy nietypowi;  tacy po prostu oddani wierze i dobrzy. Choć wiedziałem że to tylko film to i tak miałem przeczucie ze ci pierwsi chrześcijanie tacy byli. Wtedy zapytałem siebie skąd oni czerpali siłę aby być takimi i sam nie wiem czemu poprosiłem Boga aby dał mi tą siłę. Wtedy spojrzałem na krzyż i nagle zrozumiałem co tak naprawdę Jezus na nim zrobił. On umarł za nas z miłości- ponieważ nas kochał. W tym samym czasie poczułem takie bardzo mocne uczucie szczęścia i takiego wewnętrznego ciepła. Poczułem (na tyle ile mogłem) jak mocno Bóg mnie kocha. Od tego momentu do rana cały czas byłem szczęśliwy. Ciągle rozmawiałem z Bogiem cieszyłem się ze jest. W tedy wszedłem z Nim w relację i myślę ze to był moment w którym uwierzyłem w Jezusa ponieważ wszedłem z nim w relacje i myślę, że to jest słowo klucz- relacja.

To był dopiero początek. Od tej pory zacząłem duchowa pracę nad sobą. Na początku zacząłem modlić się regularnie później dorzuciłem do tego czytanie książek o tematyce religijnej. Następnie zacząłem częściej się spowiadać. Spotkałem salezjanów którzy pomogli mi się dalej formować (i wciąż pomagają) W pewnym momencie odkryłem co daje kult Maryjny (realną opiekę naszej matki w niebie) i zrozumiałe że choć Bóg jest jeden to jest w 3 osobach wiec z każdą z tych osób można wejść w relację.

Obecnie nadal się formuję, działam w oratorium salezjańskim i jestem szczęśliwy ponieważ wiem ze Bóg istnieje i mnie kocha.

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories