Monika

Warszawa, Poland

Piec ognisty

Nazywam się Monika. Chciałabym was zabrać do wydarzeń sprzed ponad 2 lat. Przygotowywałam się wtedy do poważnej operacji kręgosłupa. Długo na nią czekałam. Wiedziałam, że czeka mnie trudny czas, również duchowo. Jednak nie sądziłam, że Bóg na te dni ma zaplanowane coś zupełnie innego.

To miał być ostatni dzień w pracy przed moim wyjazdem do szpitala. Jeden telefon zmienił wszystkie moje plany. Telefon o śmierci mojej mamy, śmierci nagłej, na którą nikt nie był przygotowany. Lęk, obawa i pytanie – co teraz, co z operacją, jak dalej będzie wyglądało moje życie? Wykonałam wtedy wiele telefonów do przyjaciół z prośbą o modlitwę i do szpitala z prośbą o przełożenie terminu przyjazdu. Szybkie pakowanie i trzystukilometrowa droga do domu. Jadąc autobusem z jednej strony byłam przerażona, ale z drugiej czułam, że Bóg szczególnie przygotował mnie na ten czas. On wiedział! Wiedział, że przygotowuję się nie na operację, ale na śmierć mamy. I był tam ze mną w tym autobusie i przez tych kilka trudnych dni w sposób szczególny. Jadąc na pogrzeb zaczęłam…uwielbiać Boga! Dziękować Mu, że On jest Panem mojego życia i nie muszę się bać, bo On jest!

Towarzyszył mi wtedy fragment z Pisma świętego, z Księgi Daniela, o trzech młodzieńcach w piecu ognistym. Zostali oni wrzuceni do tego pieca, ale Bóg ich uratował. Wysłał Swego anioła, by był z nimi w piecu, więc nie stała im się żadna krzywda. Od momentu, gdy dowiedziałam się o śmierci mamy miałam wrażenie, że jestem w piecu, że nie przetrwam. Ale od chwili uwielbiania Boga czułam, że jestem jakby w bańce, otoczona Czyjąś Miłującą Obecnością. Ogień smutku, żalu, lęku nie robił mi krzywdy.

Dzięki Bożej łasce, modlitwom innych, przetrwałam ten trudny czas bez zbędnych pytań i wyrzutów w stronę Boga. Miałam siłę, by wobec mojej rodziny, świadczyć o tym, że śmierć nie jest końcem – jest przejściem do Kochającego Ojca. A operacja? Odbyła się pomyślnie w późniejszym terminie.

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories