Joanna Stachowiak

Moje życie - moja historia

Moja droga jest różna, ale wiem, że gdzieś na tej drodze zawsze czeka na mnie Pan Bóg - mój przyjaciel i wierny kibic, motywujący do działania.

Życie różnie doświadcza, raz zdarzają się te smutne chwile, w których zadaje się pytanie Panu Bogu dlaczego?...a innym razem dziękuje za otrzymane łaski. 

W dziecińskie ciężko chorowałam, lekarze skreślili mnie, twierdząc, że leki, które na mnie próbowali, jednak nie przyniosą wymarzonego rezultatu. Moja mama, jednak codziennie modliła się, prosiła Pana Boga o to, by jednak pozwolił mi żyć i sprawił, aby mi się polepszyło. Modliła się, by dał jej siłę, by mogła mi w jakiś sposób pomóc. Na własne żądanie wypisała mnie ze szpitala i wszelkimi domowymi sposobami, wszelakimi ziołami i tzw. medycyną niekonwencjonalną, sprawiła, iż mój stan się poprawił i ustabilizował. W ten sposób zakorzeniła we mnie swoją wiarę katolicką, pokazała jak ważna jest wiara w Pana Boga, gdyż on może wszystko i jest niezwyciężony. W tak dramatycznej sytuacji, kierowała się tym, co podsuwał jej Pan Bóg, i wyzdrowiałam. Z czasem dorastałam, jako dziecko nie byłam gorliwym katolikiem i w miarę okresu dojrzewania buntowałam się. Nie lubiłam chodzić do kościoła, uważając to za przymus. Zawsze u Nas w rodzinie wyznawaliśmy zasadę, że Pan Bóg jest wszędzie, więc kościół nie jest jedynym miejscem na modlitwe, można pomodlić się w domu. Z czasem jednak zmieniłam miejsce zamieszkania. Poszłam do liceum, następnie na studia i zaczęłam sama odczuwać potrzebę chodzenia do kościoła. Pana Boga odbieram jako przyjaciela, którego warto odwiedzić i podzielić się z nim swoim życiem, szczerze porozmawiać. Choć nie zawsze jest możliwe skupić się całkowicie na mszy świętej, to nie przekreśla relacji z Bogiem. Najważniejsze jest rozmawianie, z przerwami, choć na chwilę, ta refleksja, poczucie więzi. Myśl, że on jest, troszczy się, kocha, przebacza grzechy wspiera, podaje pomocne rozwiązanie, gdy wszystko się wali, i co jakiś czas stawia nam na drodze ludzi, którzy odmieniają w pewien sposób nasze życie, uświadamiając kolejne prawdy życiowe. To piękne, bo ofiarował nam największy i najpiękniejszy prezent - życie. Rozpoczął od naszych rodziców, poprzestając na Nas. Obmyślając Nasze życie tak, by ingerować na życie innych ludzi i tworzyć kolejne rodziny, tworzy ciąg najróżniejszych zdarzeń. Nie zdarzeń przypadkowych, a zdarzeń tak naprawdę idealnie ułożonych, odpowiednich, które w określonym czasie przyniosą plony.

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories