Matematyk
Kiedy chodziłem do szkoły, bardzo chciałem być doceniony. Ciągle bałem się, że zawiodę rodziców i siebie. Kiedy okazało się, że mam uzdolnienia matematyczne, postanowiłem wyróżnić się w tej dziedzinie. W drugiej klasie liceum zostałem finalistą olimpiady matematycznej, w trzeciej klasie laureatem, a w czwartej zdobyłem nagrodę pierwszego stopnia na międzynarodowej olimpiadzie matematycznej. Poszedłem na studia i zostałem najlepszym studentem matematyki na moim roku. Każdy sukces dawał mi poczucie zadowolenia, ale tylko przez chwilę.
Na studiach spotkałem studentów, dla których Jezus Chrystus był kimś ważnym. Nie znali moich osiągnięć, ale mnie akceptowali. Uświadomiłem sobie, że podobnie Bóg akceptuje mnie niezależnie od tego, jaki jestem, bo Jezus Chrystus umarł za mnie. Że do tej pory tak na prawdę żyłem tylko siebie. Postanowiłem, że od tej chwili, a było to trzydzieści pięć lat temu, będę żył dla Niego.
Wtedy zacząłem czytać Pismo Święte, jakby Bóg kierował swoje słowa do mnie. Regularnie zwracałem się do Niego w modlitwie. Zaprzyjaźniłem się z ludźmi, którzy kochali Jezusa. Matematyka przestała być moim sposobem na dowartościowanie się. I sukcesy, i porażki stały się okazją do doświadczania bliskiej więzi z Bogiem. Bóg dał mi żonę, która kocha Jezusa i jest dla mnie przykładem. Moje dzieci, już dorosłe, też kochają Jezusa.
Czy stałem się doskonały? Jeszcze jestem grzesznikiem. Dzięki Jezusowi i Jego śmierci w ofierze za mnie, ciągle na nowo doświadczam Bożej miłości i przebaczenia.
Czy miewam wątpliwości? Oczywiście, ale im dłużej żyję, tym bardziej się przekonuję, że Jezus Chrystus daje najbardziej satysfakcjonującą intelektualnie i egzystencjalnie odpowiedź na najważniejsze pytania człowieka: skąd się wziąłem? Dokąd zmierzam? Jak żyć? I jak osiągnąć zbawienie? Każdy może je osiągnąć przez zawierzenie Jezusowi Chrystusowi.