Bóg dał mi nowe serce
Wiedziałam, że przyszedł do mnie Jezus, bo Go znałam i był mi kiedyś najbliższą osobą. Nie widziałam Go 20 lat.
Pochodzę z rodziny, w której żyło się daleko od Boga z problemem alkoholowym. Jako dziecko pamiętam, że bardzo cierpiałam z tego powodu. Pamiętam, że często odczuwałam gniew i złość na rodziców. Ale moim największym cierpieniem było poczucie nieustannego odrzucenia przez innych. Żeby przestać cierpieć podjęłam wewnętrzną decyzję, że nie będę kochać. I tak właśnie się stało – przestałam cierpieć, ale jednocześnie przestałam czuć. Zamroziłam swoje serce. Nie byłam zdolna do żadnych uczuć, ludzi traktowałam instrumentalnie i powierzchownie, nie potrafiłam inaczej. Stałam się wyrachowana i oziębła. Choć w tamtym czasie nie widziałam tego. Zatraciłam poczucie dobra i zła.
Do tego interesowałam się wróżbiarstwem i ezoteryką, bo chciałam być szczęśliwa, a odczuwałam niepokój i lęk o przyszłość
Pan Jezus pokazał mi, że w tamtym czasie wyrzuciłam Go z serca.
Tak żyłam długi czas. Będąc na I roku studiów dałam sobie powróżyć z ręki. Wiara we wróżbę doprowadziła mnie do załamania życiowego, do tego, że nie chciało mi się żyć, do depresji, w moim sercu pojawiła się nienawiść, której nie chciałam, niemoc, paraliż życiowy. W kontaktach z ludźmi odczuwałam lęk. Odizolowałam się od świata.
3,5 roku temu, pod wpływem filmu, postanowiłam odmówić swój pierwszy w życiu różaniec. Zrobiłam to zupełnie bez wiary, bo nie wierzyłam w takie rzeczy. Na drugim dziesiątku zrobiło mi sie niedobrze, zaczęłam się trząść i chciało mi się wymiotować.
Kiedy doszłam do siebie znowu uklękłam na łóżku zamknęłam oczy i z pewną rezerwą i niedowierzaniem powiedziałam „Panie Jezu” i w tym momencie uderzyło we mnie światło, ale światło to nie przeniknęło do mnie tylko się odbiło ode mnie, jakbym była ze szkła.
Jest to moment, od którego odczuwam obecność Bożą. Wiem, że przyszedł do mnie Jezus, to było takie uczucie jakby najbliższa osoba nagle wróciła po 20 latach nieobecności. Pamiętam, że pytałam się Go gdzie Ty byłeś? Tyle miałam Mu do powiedzenia. Tak zaczął się okres nieustannej modlitwy do Jezusa.
Po kilku miesiącach po nocy obudziłam się i poczułam, że mam nowe serce, było żywe i lekkie. Jezus zabrał mi serce kamienne, które było b. ciężkie. Od tamtej pory jestem nieustannie przytulana od wewnątrz przez Boga. Mieszka we mnie Osoba, która jest samą miłością, słodyczą, czułością i radością. Jego obecność w moim sercu. ożywiła mnie i uzdolniła do działania, do wyjścia z izolacji.
Jego bliskość daje mi poczucie bezpieczeństwa i pokój, daje siłę, by pokonywać lęki i przekraczać samą siebie. Wiem, że nie jestem sama. Bóg daje mi miłość, która daje mi wolność i niezależność od świata.
Bóg czyni wielkie rzeczy w moim zyciu. Pan Jezus pokazuje mi moje grzechy i zranienia z całego mojego życia, ale robi to w taki sposób, bym mogła to znieść. Uwolnił mnie z nienawiści, ze zniewoleń związanych z okultyzmem. Zabrał mi lęk o przyszłość. W jednym momencie na nabożeństwie o uzdrowienie zabrał mi depresję. Uwolnił z poczucia odrzucenia. Uzdalnia do przebaczania wszystkim tym, którzy mnie skrzywdzili. Daje natchnienia zaprasza mnie do pokonywania lęków, słabości, grzechów, egoizmu, do przekraczania samej siebie. Oczyścił moje serce tak, że mogę bezinteresownie się do Niego odzywać i uwielbiać Go
Ty tez możesz poczuć obecność Bożą w swoim sercu wystarczy, że zaprosisz Boga do swojego serca. Pan Jezus mówi;Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną