Mam na imię Artur, to moja żona Grażyna. Jesteśmy małżeństwem od 25 lat. Mamy trzy córki. Mimo, że połączyła nas miłość to początki naszego małżeństwa były bardzo trudne, ponieważ każde z nas wzrastało w całkowicie innym środowisku.

G – ja wychowywałam się w domu pełnym agresji i przemocy spowodowanej alkoholizmem mojego ojca. Dlatego byłam osobą zamkniętą, wycofaną z silnym poczuciem braku własnej wartości. Takie uczucia wniosłam w moje małżeństwo i żyłam w ciągłym strachu, że stracę miłość mojego męża, bo byłam przekonana, że na nią nie zasługuję.

A – ja natomiast byłem człowiekiem pewnym swego, ponieważ wzrosłem w poczuciu własnej wartości. Uważałem, że zazwyczaj to ja mam rację, a także, że jestem w stanie sam sobie ze wszystkim poradzić. Zupełnie nie rozumiałem uczuć mojej żony i ignorowałem problemy, które mi sygnalizowała.

G- Skutek był taki, że zaczęliśmy się coraz częściej kłócić, a konflikty wciąż narastały. Nasze małżeństwo bardziej przypominało przeciąganie liny – każdy na swoją stronę.

A - Dwa lata po ślubie pojechaliśmy na rekolekcje i tam zrozumieliśmy jak Bóg w swojej Miłości walczył o nas. Jezus był zawsze obecny między nami poprzez Sakrament Małżeństwa, ale dopiero mógł wkroczyć i zadziałać pełnią swojej Mocy, gdy my Mu na to pozwoliliśmy, uznając Go Panem naszej codzienności.

G- Wtedy zaczęły zmieniać się nasze wzajemne relacje. Jezus był obecny podczas naszych rozmów w symbolu zapalonej świecy i z Nim mogliśmy rozwiązywać nasze problemy słuchając siebie nawzajem, a wspólna modlitwa pomagała budować naszą jedność.

A - Szczególną biskość Jezusa odczuliśmy w trudnych sytuacjach. Kiedy nasza 5-cioletnia córka miała guza mózgu – ZAUFALIŚMY JEZUSOWI, aby On swoją Mocą wkroczył w tę chorobę. Dzięki Jezusowi pozbyłem się lęku o moich najbliższych, bo wiem, że jesteśmy w najlepszych rękach.

G -Nasze życie odmieniło się. Dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, bo Jezus jest z nami i daje nam pełnię radości i pokoju.

Również moje myślenie uległo przemianie.