W każdym położeniu dziękujcie, zawsze się radujcie!
Jako młoda, szczęśliwa Żona i Mama mówię: Jezus Chrystus jest moim przyjacielem!
Od dziecka rozmawiam z Nim i uczę się od Niego. To niesamowite jak poprzez Słowo, Kościół, wspólnotę, sakramenty daje mi z Sobą przebywać i dialogować.
Poznałam Go bliżej w czasie przygotowań do I Komunii Świętej. Co ciekawe- Sam przyszedł do mnie. Moi Rodzice wierzą, lecz boją się w pełni zaufać Chrystusowi i zaprzyjaźnić z Nim, czego wyraz dostrzegałam poprzez ich niechęć do sakramentów, wspólnoty Kościoła, czy duchowej celebracji Świąt Katolickich. Przyznam, że w ostatnich latach dostrzegam u mojej Mamy przemianę, co jest dla mnie ogromną radością- nigdy jednak nie widziałam Rodziców zanurzonych w indywidualnej czy małżeńskiej modlitwie, medytujących Słowo Boże.
I mimo to- Bóg dał mi Siebie w obfitości. Sam zapoznawał mnie ze Swoją osobą i robi to po dziś dzień!
Dzięki Chrystusowi pokochałam bliską osobę z Rodziny, która cierpi na alkoholizm. Wybaczyłam tej osobie zadane rany i dostrzegłam w niej Chrystusa cierpiącego, który czeka na mnie. Dostrzegłam też w tej osobie dobre strony, przez co mogę do dziś podbudowywać ją, zapewniający o tym, że ma w sobie wiele dobra, o czym często zapomina przez wyrzuty sumienia i ciężar nałogu. Wybaczyłam także sobie nienawiść do tej osoby, którą kiedyś nosiłam w sercu, a przede wszystkim Chrystus mnie z tej nienawiści i lęków wyswobodził. Dziś kocham tę osobę.
Dzięki Chrystusowi zachowałam czystość przedmałżeńską i otrzymałam wspaniałe Małżeństwo, w którym rozwijam się duchowo i wzmacniam więź z Chrystusem, który kroczy ze mną i z Mężem na wszystkich drogach trudów i radości.
Dzięki Chrystusowi pokonuję przewlekłe choroby, które do mnie powracają co jakiś czas. Nauczyłam się traktować je jako narzędzie do zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem. Postrzegałam je kiedyś jako niesprawiedliwość, a dziś czuję, że poprzez moje cierpienie i doświadczenie przebytych chorób stałam się mężniejsza i odważniejsza. Pokonałam też swoją nadwrażliwość na punkcie zdrowia, która sama w sobie była niezdrowa. Dziś wiem, że także z cierpieniem jestem w stanie posługiwać innym, być "przydatna", uczyć się świata, zdobywać nowe doświadczenia i marzenia. Choroby to nie wszystko. Choroby to nie śmierć.
Dzięki Chrystusowi uczę się zwyczajów i relacji panujących w Rodzinie Męża. Uczę się kochać Teściów i rodzeństwo Męża, którzy kiedyś dla mnie zupełnie obcy i niezrozumiali- dziś są moją Rodziną. Choć postępują w sposób, którego nie znam, przed którym mogłabym mieć obawy, bo w każdej Rodzinie panują inne zwyczaje, to wiem, że Rodzina ta jest mi dana od Boga i spotykam się poprzez nich z Bogiem w zupełnie innej niż dotąd metodzie, dotykając zupełnie innych spraw i przestrzeni swojego serca. Okazuje się, że jest jeszcze wiele przestrzeni do poznania, których u Chrystusa dotąd nie widziałam, których nie doświadczałam. W tych osobach mieszka Chrystus, który okazuje się mieć również morze innych cech i przejawów, niż dotychczas przeze mnie poznane, dostrzeżone.
Dzięki Chrystusowi uczę się relacji małżeńskiej na wzór Trójcy Świętej, gdzie sama Miłość to On- Bóg w Trzech Osobach. Otwieramy się na swoje słabości, wiedząc że z drugiej strony czeka Miłość. Przełamujemy lęki i własne tajemnice, wiedząc że spotka nas odpowiedź Miłości. I choć często Współmałżonek pada bez sił i ciąży mu grzech, to modlitwa za małżonka, umacnia samego modlącego się, tak, że to on staje się wytrzymalszy, cierpliwszy. Wiedząc że w sercu mojego Męża jest Chrystus, któremu odważył się dać mieszkanie, nie boję się, że zostanę oszukana, skrzywdzona, czy pominięta. I sama przyjaźniąc się z Chrystusem otrzymuję od Niego siły, by się nie blokować w złościach, by szukać miłosierdzia, by zadawać sobie pytanie o własne słabości.
Dzięki Chrystusowi mam pod sercem śliczną córeczkę Irenkę, która jest ze mną i z Mężem pomimo trudności zdrowotnych, niesprzyjających pojawieniu się jej, a później utrzymaniu. Mamy jednak kolejne tygodnie życia z Irenką, które przepełnione są oczekiwaniem, miłością, ruchami malutkiej, małżeńskim kolędowaniem do snu dzieciątka i czytaniem bajek o Aniołkach do brzuszka, gdzie jest teraz mieszkanie Irenki.
Bóg jest wielki! A ja malutka- i mam wspaniałego Ojca i przyjaciela, który wypełnia moje życie radością!