Dostałem więcej niż marzyłem!
Na zewnątrz byłem zwyczajnym młodym chłopakiem – w środku we mnie było jednak coś o czym nikt wtedy nie mógł wiedzieć. Wielokrotnie czułem pewną pustkę, ale miałem na nią sposób -byłem marzycielem, tęskniłem w ukryciu za wielką, idealną miłością. Mijały lata, podstawówka, gimnazjum, liceum… Krytycznym okiem obserwowałem inne związki i sądziłem, że mam idealną receptę na najlepszy związek. Nie mieszałem do tego Boga, choć wierzyłem w Niego. Jaki to był ból, gdy mój pierwszy i długo jedyny związek, moja „idealna miłość” już po trzech miesiącach uległa zupełnej katastrofie… Zostałem z niczym, czując się samotny i rozwalony wewnętrznie. Życie raz lepiej, raz gorzej, toczyło się dalej.
I wtedy wydarzyło się coś, co niespodziewanie wywróciło moje życie do góry nogami. Prawie w ogóle nie wierzący kolega namówił mnie na spotkanie ewangelizacyjne w Częstochowie z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie. Kolega, którego znałem z tego, że delikatnie mówiąc, nie przepadał za Kościołem Katolickim. Musiałem to zobaczyć! I faktycznie – cuda się tam działy… Szybko uświadomiłem sobie, że Bóg to nie żarty. Nie mogę więc nawet czasem żyć tak, jakby Go nie było. Ale nie to było dla mnie największym zaskoczeniem…
Na tym i następnych takich spotkaniach stało się coś niesamowitego! Gdy się modliłem, Wszechmogący, Niepojęty, Święty Bóg dla mnie uniżył się tak, że przyszedł do mnie osobiście. Napełniła mnie tak wielka Boża obecność, że poczułem się jakbym był najszczęśliwszy na świecie. Ogarnęła mnie nieskończona miłość Boga. Poznałem, że On mnie kocha tak, jak żaden człowiek nie potrafi i to się nigdy nie skończy, jakikolwiek bym był. Poczułem, że mogę zaufać Mu bezgranicznie, bo On się zatroszczy o mnie. Odkryłem, że mogę z nim codziennie tak rozmawiać. Niewyobrażalną radością było odkrycie, że Bóg nie tylko jest ale i na modlitwie może do mnie mówić, wspierać w trudnych sytuacjach i pokazywać co da mi szczęście.
Co było dalej? Dostałem od Boga więcej niż marzyłem! Dostałem wspaniałą dziewczynę, która stała się moją żoną i która kocha mnie miłością Bożą. Dostałem wielu przyjaciół, których wcześniej mi nie raz brakowało, dostałem wspólnotę, wspaniałą pracę i najważniejsze – Bóg żyje we mnie! Niczego się nie muszę bać, bo wiem że On się o mnie zatroszczy. Czasem zdarza mi się oddalać od Niego, ale wiem, że on czeka na mnie, bo nie mógłby przestać mnie kochać.
A może Ty także gdzieś w głębi serca chciałbyś poznać lub doswiadczyc mocniej bliskosci Boga? Albo może masz jakieś pytania, chcialbys porozmawiać? Napisz;)