Myślałam, że jestem nikim.
Mam na imię Ilona i chciałam Ci opowiedzieć jak Bóg zmienił moje życie.
Teoretycznie chodziłam do kościoła. Jedyną rzeczą, która mnie trzymała przy Panu Bogu była muzyka. Dzięki niej byłam w chórze kościelnym. Zawsze lubiłam śpiewać, ale nie solo. Bałam się tego, zresztą do dziś mam opory. Moja zaniżona samoocena, fałszywa pycha, nakazywały mi nie wierzyć, gdy ktoś mówił, że ładnie śpiewam, no bo przecież jak to? Ja? Chór dawał mi poczucie bezpieczeństwa. W podstawówce, gimnazjum i szkole średniej to było to co trzymało mnie w jakiś sposób w kościele. Jednak ja nie uczestniczyłam w pełni w mszy świętej, nie znałam Boga, chociaż dosyć często miałam okazję być w Jego domu. Gdy byłam w technikum, w parafii w której śpiewałam, nastąpiła zmiana księży. Chór nieco nam się posypał, ponieważ osoba która go prowadziła niestety nie mogła już się tym zajmować. Nowy ksiądz obiecał, że poprowadzi naszą scholę i będą próby. Nigdy nie zapomnę jak przyszłam na "próbę", ale nie było to spotkanie związane z muzyką, oprócz jakiejś pieśni, która była modlitwą na wstępie. Rozważaliśmy Pismo Święte. Byłam zdziwiona, ale i zaciekawiona. Spotkania odbywały się regularnie. Pomimo mojej nieufności chodziłam na nie. Byłam raczej typem samotnika. Nie umiałam nawiązywać bliskiej relacji z ludźmi, nazwać kogoś przyjacielem czy powiedzieć, nawet rodzicom, że ich kocham. Nie umiałam się wygłupiać, tańczyć. Mogłam się przecież narazić na śmieszność. Dzięki tym spotkaniom coś się we mnie zmieniało. Nie od razu, ale teraz to zauważam. Pojechałam na rekolekcje zimowe Ruchu Światło-Życie. Właśnie spotkania tej wspólnoty prowadził nam ksiądz. Było ciężko. Nieznane modlitwy, pieśni, ludzie; spotkania w grupie, dzielenie się swoim życiem. Kiedy inni się bawili, rozmawiali, ja wolałam siedzieć sama. Po rekolekcjach zimowych dalej uczestniczyłam w spotkaniach na parafii. Później latem wyjechałam na kolejne rekolecje. 3 lata uczestniczyłam spotkaniach jako uczestnik. Teraz jestem animatorem. Bóg w tym czasie przemieniał moje serce. Któregoś dnia powiedziałam Mu, że nie umiem kochać i chcę by mnie tego nauczył. Nie zrobił tego od razu, ale pierwszy raz w końcu Jemu na modlitwie powiedziałam, że Kocham. I tak już kilka lat jestem w "Oazie". To wspólnota mnie zmieniła. Ci ludzie, których potrafię teraz nazwać przyjaciółmi. To oni poprzez swoje ciepło, życzliwość i dużą dozę cierpliowści do mnie, nauczyli mnie, że można kochać, ufać. Każdemu należy się ta szansa. Dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze tych wszystkich dobrych ludzi: księży, animatorów, uczestników. Dziękuję Mu za to, że nie zmuszał mnie do niczego, ale delikatnie ukazywał, którą drogą mam iść. A kiedy ja mówiłam, że jeszcze nie jestem gotowa i nie wybiorę Jego drogi, to On nie karcił mnie. Wskazywał mi inną. Czekał. Bóg kocha także Ciebie, ma wspaniały i niepowtarzalny plan właśnie na Twoje życie. Wierzę, że jeśli tylko będziesz chciał i Go zapytasz to przyjdzie także do Twojego serca. Powiedz mu o swoich lękach, rozterkach, pragnieniach. Mnie wysłuchał, pocieszył, uleczył. Za to niech będzie Mu chwała!