Żoną miałam być...
"Maja, to koniec wyprowadzam się". Takie słowa usłyszałam po 2 latach małżeństwa. Świat mi się wstedy zawalił. Cały mój plan na moje zycie runął. Mąż nie chciał słuchać o ratowaniu małżeństwa. Miałam stany depresyjne, nie potrafiłam wstać z łóżka, a byłam w trakcie pisania pracy magisterskiej. Zaczęłam się wtedy modlić. Doznałam dziwej mocy do tego żeby dokończyć pisanie tej pracy. Zaraz po obronie dostałam się na staż absolwencki i wyjechałam do innego miasta. Cały czas szukałm pomocy u psychologów i w różnych wspólnotach przykościelnych. Uczestniczyłam w rekolekcjach o uzdrowienie duszy i ciała. Wstąpiłam do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Na jednym ze spotkań usłyszałam, żeby oddać całe jarzmo Jezusowi, a On wtedy się wszytskim zajmie. Nie umiałam wtedy do końca tego zrobić, ale w tamtym momencie poczułam ogromny pokój. Mimo braku mojej zgody, małżeństwo zakończyło się rozwodem. Jednak cały czas miałam nadzieję, że to wszystko się jeszcze poukłada tak, jak ja tego chce. Rozpoczęłam terapię "12 kroków ku pełni życia". Tam Pan Bóg pokazywał mi moje błędy jakich dokonałam, co mną kierowało do wstąpienia w związek małżeński, to że lęk przed opuszczeniem był jego motywem. Nie potrafiłam też dawać wolności innym i uparcie dążyłam do celu.
Równocześnie uczestniczyłam w rekolekcjach ewangelizacyjnych, gdzie wtedy już świadomie oddałam życie Jezusowi. Zaczęłam wtedy widzieć moje żywcie z innej perspektywy. Zobaczyłam że Pan Bóg mi błogosławi, że dał mi dobrą pracę, po jakimś czasie wzięłam kredyt na mieszkanie, wreszcie się usamodzielniłam. Jednak pytanie o ważność mojego małżeństawa nie dawałao mi spokoju. Po 2 latach rozeznawania złożyłam wniosek do Sądu Metropolitalnego. Był to dla mnie trudny i bolesny czas. Sąd orzekł nieważność małżeństwa z obu stron.
Teraz jestem sama, ale nie jestem samotna. Mam dużo przyjaciół, pełnych głębokich relacji, rozwijam się zawodowo, jestem we wspólnocie przy parafii, rozwijam swoje pasjie którymi są muzyka i śpiew. Jezus mnie uzdrowił, oczyszczał, doprowdził do relacji z Nim. Wiem, że On pragnie bliskości mojego serca przy Nim.
Jeśli Ty jesteś w toksycznej relecji, chcesz sam kierować swoim życiem, bo boisz się Bogu zaufać, to wiedz, że Bóg jest Miłością i chce Twojego dobra.