Życie jest tajemnicą
Moja przygoda z Jezusem trwa w zasadzie od początku, ponieważ pochodzę z rodziny katolickiej. Moja "wiedza" na temat wiary była systematycznie poszerzana, należałam do wspólnoty oazowej, chodziłam na pielgrzymki… Nie spodziewałam się jednak, że mogłabym doświadczyć autentycznego spotkania z Jezusem. Myślałam, że jest ono "zarezerwowane" dla jakiś nadzwyczajnych osób, ale Jezus zaskakuje i to bardzo… Pewnego razu pozwolił mi się spotkać. W codzienności, podczas rozmowy, przez słowo drugiego człowieka. Nigdy wcześniej nie wybrzmiały we mnie tak bardzo słowa, które powiedziała mi wtedy koleżanka: "Bóg naprawdę cię kocha! Stworzył cię z miłości, wszystkich nas stworzył ze swojej ogromnej miłości". Mogłoby się wydawać, że to nie było nic wielkiego, a jednak. Poczułam wtedy, że On naprawdę jest i kocha mnie. Kocha każdego z nas, jak nikt inny i każdy jest dla Niego właśnie tym "nadzwyczajnym człowiekiem", który może Go spotkać. Jeśli tylko pozwoli Mu na to spotkanie. Zrozumiałam, że żadna wiedza (choćby najbardziej teologiczna) nie zastąpi relacji z Jezusem. Zapragnęłam coraz bardziej Go poznawać, przez Jego Słowo, codzienność, przez wszystko co mnie spotyka. Po prostu, zawsze wszystko oddawać Jemu, dzielić się z Nim tym, co mam. Zapragnęłam także dzielić się tą Jego miłością z każdym człowiekiem, bo przecież jest on umiłowanym dzieckiem Boga, tak jak ja. To spotkanie jest dla mnie wielką tajemnicą. Dlaczego akurat wtedy, w taki sposób? Nie mam pojęcia, ale wiem, że Jezus zaskakuje w codzienności, tylko trzeba mu na to pozwolić i nie bać się otwierać na Jego działanie w moim życiu.