Był taki czas w moim życiu, że nie widziałem już żadnej nadzieji. Świat wydawał mi się na wskroś zły, a najgorszym jego elementem byłem ja sam. Od zawsze poszukiwałem jakiegoś głębszego sensu, prawdy, lecz nie znajdywałem tego. Moje myśli zabijały mnie od środka. Było to w okresie kiedy nosiłem długie włosy słuchałem ciężkiego metalu i wszystko na pozór wyglądało dobrze. Jednak w środku czułem pustkę.

Na wakacjach pojechałem z przymusu na rekolekcje, na których ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że nie jestem sam, że na tym świecie jest ktoś komu na mnie bardzo zależy i że tym kimś jest Jezus. To było niesamowite doświadczenie, które zmieniło całe moje życie, poczułem że nie muszę już walczyć z całym światem w pojedynkę. Potem poszedłem do wspólnoty i zacząłem tam odkrywać piękno wiary.

Od tamtej pory Bóg prowadzi mnie przez różne doświadczenia, są okresy, kiedy ciągle objawia się jego łaska i cudowne prowadzenie, a są takie, w których dominuje codzienna walka duchowa, ale teraz wiem, że idę w dobrą stronę i odkrywam niesamowity plan Boga na moje życie. I to, że On chce mi cały czas pomagać, chce żebym odczuwał jego obecność i miłość.