Dlaczego? Bo warto!
Pierwsze lata mojego dzieciństwa były bardzo szczęśliwe. Jako najmłodsza w domu czułam się kochana i otoczona troską – trochę jak taka Mała Księżniczka. Wszystko zmieniło się, kiedy mój tata zachorował. Najgorszy w tym wszystkim był lęk. Czy wróci ze szpitala? Czy przeżyje? Czy będzie tak jak dawniej? Długie lata walki z chorobą mojego taty bardzo zmieniły nasze życie. Rósł we mnie bunt, złość i ciągłe pytanie: dlaczego nas to spotkało? Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego… Pamiętam dzień, kiedy stałam w moim pokoju, przed obrazami Jezusa i Maryi i przez łzy krzyczałam: „Nienawidzę Was!”, choć tak naprawdę nie było Ich w moim życiu.
Koleżanki z klasy zaczęły opowiadać, że przy naszej parafii powstaje wspólnota. Fajni ludzie, super klimat, … Pomyślałam – czemu by nie? W tej wspólnocie spotkałam prawdziwych przyjaciół, dzięki którym powoli zbliżałam się do Boga. Moja przyjaciółka zabrała mnie na rekolekcje do Sióstr. I to właśnie tam po raz pierwszy prawdziwie spotkałam Jego. Kiedy weszłam do kaplicy i spojrzałam na ogromny krzyż umieszczony w ołtarzu poczułam, że On ogarnia mnie swoimi ramionami, swoją miłością. Tak po prostu… To wszystko, co było we mnie, moje słabości, mój ból, moją złość, moje poczucie, że jestem taka beznadziejna, całą moją historię.
Od tego momentu minęło już parę ładnych lat. Jak widzicie, jestem siostrą, szczęśliwą siostrą felicjanką. Odpowiedziałam na zaproszenie Jezusa, by być wyłącznie dla tej ogarniającej Miłości. Spytacie dlaczego?! BO WARTO! Warto zaufać Jezusowi!