(Nie)zwykła historia
Szczęść Boże! Wychowywałam się w katolickiej rodzinie, zawsze chodziłam z rodzicami i siostrą do kościoła. Niby wierzyłam, a jednak było to jakby puste. Swoją wiarą zaczęłam się interesować dzięki muzyce, a konkretnie dzięki koncertowi brytyjskiego zespołu Delirious?. Bardzo spodobały mi się ich piosenki, więc zaczęłam czytać teksty piosenek. Opowiadają one o Bogu, o relacji z Nim. W tym samym czasie do mojej parafii przyszedł nowy ksiądz, który, jak się okazało, posługuje w Ruchu Światło - Życie. Przejął opiekę nad scholą, w której śpiewam i zaprosił nas na piątkowe spotkania. Te dwa czynniki sprawiły, że odnalazłam się w Kościele, zachciałam rozwinąć moją wiarę.
Pan Bóg niejednokrotnie okazał mi swoją moc, obecność.
Nigdy nie zapomnę, jak nauczył mnie, że wcale nie wiem lepiej, jak ma wyglądać moje życie, że moje pragnienia niekoniecznie odpowiadają temu, czego tak naprawdę potrzebuję. Kiedyś, w bardzo burzliwym momencie mojego dorastania, postawiłam Panu Bogu warunek. Chcę do wakacji mieć chłopaka. Wręcz dręczyłam Go tym zdaniem w modlitwach. Jak prosiłam, tak dostałam. Nie żałuję tego związku (wszystko jest po to, by czegoś nauczyć), jednak zobaczyłam, że tak naprawdę nie to było mi wtedy potrzebne. Niestety szybko się to rozpadło, znowu byłam sama. Przez moje życie przewijali się różni chłopcy, różni mężczyźni, ale nigdy nie wynikło z tego nic więcej, jak tylko chwilowa przyjaźń. Aż do pewnego dnia, w którym poznałam mojego chłopaka. Okazało się, że tak naprawdę to na tego człowieka czekałam, a zebrane doświadczenie, odpowiedni czas sprawił, że potrafię docenić to, co otrzymałam. Potrafię docenić skarb, którym jest dla mnie mój chłopak.
Pan Bóg uczy mnie cierpliwości i tego, żeby nigdy się nie poddawać. I często czuję, że powinnam walczyć.