Dariusz Wit

Warszawa, Poland

Ze śmierci do życia

Jako małe dziecko usłyszałem słowa, które zmieniły moje życie. Gdy miałem sześć lat, zmarł mój dziadek. Gdy wracaliśmy z pogrzebu zapytałem tatę: „Kiedy dziadek wróci z tego pogrzebu, bo chciałbym się z nim pobawić?” Prosta odpowiedź taty wbiła mnie w ziemię: „Gdy ludzie umierają, już nie wracają.” Pomyślałem: „Jak to możliwe? Dlaczego? Jakim prawem ktoś wymyślił coś tak strasznego jak śmierć?”

Z kazań w kościele i lekcji religii dowiedziałem się, że istnieje Bóg i że po śmierci stanę przed Nim. Wyglądał On w mojej głowie jak srogi sędzia, który na wadze szalkowej składa dobre i złe uczynki z życia człowieka i w zależności od tego, która szalka przeważy, posyła albo do nieba, albo do piekła. Starałem się na rozmaite sposoby zgromadzić jak najwięcej tych dobrych uczynków. Dużo się modliłem, dobrze uczyłem, chodziłem do kościoła, jak tylko coś tam się działo. Jednak widziałem, że grzechy cały czas są w moim życiu i nie potrafię się ich pozbyć. Przez to nigdy nie byłem w stanie powiedzieć czy szalka dobra w dalszym ciągu przeważa, czy już te złe uczynki ściągają mnie do piekła. Budziło to we mnie rosnącą frustrację.

Ta frustracja, w trakcie liceum, urosła do takich rozmiarów, że odchodząc od konfesjonału, oczyszczony z grzechów modliłem się w duchu: „Panie Boże jeśli to jest najlepszy moment, kiedy jestem najbliżej ciebie zabierz mnie do siebie. Nie chcę żyć dłużej w ten sposób. Jednak jeśli będzie lepszy czas to wtedy zabierz mnie do siebie. Nie pozwól tylko, abym poszedł do piekła.”

Na studiach trafiłem do męskiej grupy dyskusyjnej, gdzie czytało się Biblię. Po jednym ze spotkań wróciłem do siebie bardzo zamyślony. W mojej głowie pracowało kilka rzeczy, które poruszyliśmy tamtego dnia. Były to w zasadzie cztery kwestie. Pierwsza mówiła o tym, że Bóg stworzył nas wszystkich z miłości i chce być obecny z naszym życiu, chce mieć z nami bliską więź. Druga mówiła o tym, że nasze grzechy oddzielają nas od Boga jak wielka przepaść i nie ma takiej ludzkiej siły, która mogłaby tu pomóc. Trzecia pokazywała na to, że to Bóg wyszedł z inicjatywą, by tą przepaść pokonać przez śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Czwarta kwestia była dla mnie totalną nowością i odkryciem, bo mówiła o osobistej, samodzielnej, dorosłej decyzji jaką należy podjąć przez wiarę, aby to Boże rozwiązanie przyjąć. Fragment z Listu do Efezjan, który zapadł mi szczególnie w pamięć tamtego dnia brzmiał mniej więcej tak: „Łaską jesteście zbawieni przez wiarę, nie od was to pochodzi, lecz darem to Boga, nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.”

Byłem oszołomiony. Bóg właśnie odpowiadał na moją modlitwę z okresu liceum. Pokazywał mi szansę na posiadanie bliskiej więzi z Nim, przepis na życie wieczne, na zbawienie, trwały ratunek od piekła. Żadnych więcej wag szalkowych. Kto to w ogóle wymyślił!

Gdy to dotarło do mnie padłem na kolana i oddałem moje życie Jezusowi w takich oto słowach: „Panie Jezu, bardzo Cię potrzebuję, dziękuję, że umarłeś za mnie na krzyżu, abym ja nie musiał umierać. Przepraszam Cię za moje grzechy. Nie chcę już chodzić swoimi drogami. Proszę wejdź do mojego życia i uczyń mnie takim jakim chcesz, abym się stał.”

Było to kilkanaście lat temu i odwróciło do góry nogami moje życie. Nie musiałem się już więcej bać śmierci i tego co stanie się ze mną, gdy umrę. Czeka na mnie dom i ramiona Ojca. Wiedziałem, że chcę opowiedzieć o tej niesamowitej nowinie moim bliskim, a najlepiej wszystkim ludziom, aby wiedzieli, że nie muszą umierać na wieki, że można nawiązać wieczną i niezniszczalną relację z Bogiem już tu na ziemi.

Życie z Bogiem to nie jest chodzenie w chmurach. Doświadczam w życiu rozmaitych wyzwań i trudności. Dalej grzeszę. Jednak nie muszę się bać, bo wszystkie moje grzechy zostały przebaczone i nie ma takiej mocy, która mogłaby oderwać mnie od Boga.

Wiem też co to cierpienie i co to patrzenie na cierpienie bliskiej osoby. Jednak w takich nawet sytuacjach, a może właśnie szczególnie w takich, niesamowitą podporą jest świadomość tego, że jestem w ramionach wszechmocnego Ojca i że cokolwiek się stanie to należę do niego.

Ja wiem, że po śmierci wrócę do domu Ojca. A co z Tobą? Spotkamy się u Niego?

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories