Magda Cichocka

Nowa Sól, Poland

Magda

Ja i moja zmiana w wierze

W dzieciństwie wychowywałam się w rodzinie wierzącej. Chodziłam w miarę systematycznie na religię. Przystąpiłam do I Komunii Świętej, choć tak do końca nie rozumiałam duchowej obecności Pana Jezusa w moim sercu. Wykonywałam polecenia katechetów i rodziców: zadania domowe, pacierz, ale bez głębszego przekonania do miłości Pana Jezusa, do prowadzenia mnie w życiu. Całkowity bunt i odwrócenie się od wiary nastąpiło kiedy byłam w klasie 4 szkoły podstawowej. Wówczas  Wówczas nagle i niespodziewanie zmarł mój tata. Nie potrafiłam się modlić, nie chciałam chodzić na niedzielną Mszę Świętą, a jeżeli chodziłam to tylko z nakazu mamy. Nie chciałam nic słyszeć o Panu Bogu, miałam do niego wielki żal i wciąż pytałam:  " Dlaczego zabrałeś mi tatę?". Nadmieniam, że chodziłam wówczas do szkoły katolickiej. Stan otępienia w wierze trwał u mnie do około 7 lat ( do 2 klasy szkoły średniej). Oczywiście wyuczona regułek przyjęłam Sakrament Bierzmowania, ale nie zmieniło to mojego wnętrza duchowego. Bunt i żal trwał, chociaż często Bóg dawał o sobie znać.  W 2 klasie liceum pod namową koleżanki zaangażowałam się w scholę parafialną i nawet systematycznie uczestniczyłam w obowiązkowych spotkaniach i oprawie liturgicznej. Coś wówczas w moim sercu drgnęło, nastąpił jakiś zwrot myślowy w postrzeganiu wiary, zaczęłam więcej myśleć o Bogu, o sensie naszego istnienia na Ziemi, ale to trwało krótko, bo obowiązki szkolne wysunęłam na pierwszy plan. Matura na poszła mi tak, jak chciałam, ale nie winiłam za to Pana Bóga, tylko siebie. Trafiłam do Medycznego Studium Zawodowego i tu nastąpił zupełny zwrot w postrzeganiu wiary, w łączności z Chrystusem i w zrozumieniu samej Jego dogłębnej istoty. Sprawił to poznany w szkole chłopak, który był bardzo gorliwym katolikiem. On nauczył mnie wielu wspaniałych rzeczy: zaufania Panu Bogu, wartości modlitwy, piękna Eucharystii. Po rozstaniu z kolegą potrafiłam samodzielnie dostrzec czym naprawdę jest wiara, co stracone przez minione lata będąc nijako w izolacji od Pana Boga, potrafiłam Go przeprosić za moje płytkie myślenie, za obarczanie winą za śmierć taty, zrozumiałam wówczas, że Bóg jest miłością kocha mnie taką, jaką jestem i pragnie tylko mojego dobra.  Dalsze koleje mojego losu nie zawsze układały się szczęśliwie, ale jednego byłam i jestem pewna, że na pierwszym miejscu w moim życiu pozostał Pan Bóg w Trójcy Świętej jedyny. Stoję już mocno na gruncie wiary, potrafię dzielić się nią z innymi, zauważać potrzeby innych, nieść pomoc.Dziękuję Panu Bogu za każdą chwilę w moim życiu i za wszystkich ludzi, których na swojej drodze spotykam.  Panie błogosław nam! Amen.

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories