ANNA KAJMOWICZ

Mk5,36

Kiedy miałam 14 lat pojechałam na oazę, to takie 2 - tygodniowe wakacyjne rekolekcje dla młodych. Wtedy pierwszy raz doświadczyłam obecności Boga w moim życiu. W jednej chwili Bóg uwolnił mnie od destrukcyjnego uczuciowego uzależnienia się od pewnego chłopaka, doświadczyłam Boga jako dawcę pokoju i wolności. Byłam szczęśliwa. Wspomnienie tej chwili sprawiło, że zapragnęłam więcej się modlić, czytać Pismo Święte i chodzić na Eucharystię. Zaraz po powrocie do domu przeczytałam książeczkę pt. „Największy Skarb” o nieskończonej wartości Mszy Świętej. Wtedy Bóg wzbudził we mnie pragnienie uczestnictwa na miarę możliwości codziennie w Eucharystii i przyjmowania Pana Jezusa w Komunii Świętej.

Pierwsze miesiące radości z przebywania z Bogiem minęły i zaczął się czas trudnych doświadczeń, walki z moimi lękami, zranieniami, niską samooceną, nieustannym poczuciem winy oraz ciągłym porównywaniem się z innymi, że oni to mają łatwiejsze życie. Zadręczałam się myślami o życiu zakonnym, myśląc, że Bóg tego chce dla mnie, pomimo że ja tego bardzo nie chciałam. Teraz wiem, że to było działanie złego ducha.

Kolejnym przełomowym działaniem Boga w moim życiu było uczestnictwo we wspólnocie Janki w Duszpasterstwie Akademickim Beczka w Krakowie. Na tych cotygodniowych modlitwach odbywało się wielbienie Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Podczas tych spotkań doświadczyłam, że Bóg chce być dla mnie dobrym Ojcem, a ja jestem Jego córką. Prawda ta dochodziła do mojego serca bardzo powoli. Podczas modlitw wstawienniczych, które się tam odbywały Bóg leczył moje serce przez spływające z oczu łzy i odczuwalny pokój serca połączony z nadzieją na lepsze życie. Zrozumiałam, że jestem dla Boga przede wszystkim córką i że wielbiąc Go mogę otrzymać od Niego pomoc i nadzieję. W sercu miałam słowa z psalmu 40 :

„ Niech zawsze mówią „PAN jest wielki!”, ci którzy pragną Twego wybawienia.”

Czas mijał, a Bóg przez Swoją obecność uzdrawiał moje serce i myślenie. Na mojej drodze życia postawił przede mną dobrego chłopaka o imieniu Mateusz, którego hebrajskie znaczenie imienia to dar Boga. i rzeczywiście nim jest on dla mnie. Przez niego, Bóg uczy mnie pokonywać swoje uprzedzenia, obawy, wady takie jak niecierpliwość i zazdrość. Przez świadectwo życia Mateusza i jego chorobę, z którą zmaga się od dzieciństwa, Bóg pokazuje mi, że w życiu trzeba mieć zawsze nadzieję i że trzeba wszystko, co Bóg daje przyjąć z pokorą i wierzyć, że jest On zawsze z nami.

Czuję wyraźnie, że Bóg chce przezwyciężyć we mnie wszystkie moje lęki i pragnienie życia według zasad tego świata. Bóg, mój Najtroskliwszy Ojciec prowadzi mnie drogą ciągłego zaufania, że Jego drogi i plany są tymi dla mnie najlepszymi. Chcę zakończyć słowami:

„Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, bo Jemu zależy na was.” 1P5,7

„Nie bój się, wierz tylko.” Mk 5,36

 

 

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories