Szcześć Boże 

Nazywam się Agnieszka pochodzę z małego miasteczka na dolnym ślasku. Od kiedy pamiętam Jezus zawsze był w moim życiu to raczej ja go odrzucałam co jakis czas by żyć po swojemu. Marzyłam o tym by założyć rodzinę poznałam chłopaka z internetu i stwierdzieliśmy że zrobimy sobie dzieciątka, pobierzemy się. Pojechałam do niego do Belgi gdyż tam pracował a jak wróciłam byłam juz w ciąży. w tym czasie kończyłam studia i jedziałam na nie. Dwa miesiące przed porodem urodziłam przez cesarkę małą Basię była chora i razem z nią leżałam w szpitalu. Miała moja córeczka leżeć dwa miesiące i wyjść gdyż chorowała. Pewnego dnia pielgniarka mnie zawołała i powiedziała iż walczą o nią gdyż ochodzi ja w tym czasie prosiłam Boga by jej nie zabierał ale nie moja wola sie stanie lecz Jego. Dnia 10 Marca 2009 roku o godz 17.58 umarła moja córka. Niedługo po pogrzebie zostałam sama gdyż mój chłopak mnie zostawił samą pojechał  do mamy. Ja nie chciałam kolejnego dziecka bez ślubu. Prawie rok zyłam w żałobie w myslach samobójczych i  potępiałam samą siebie, uważałam że ja jestem winna śmierci mojej córki. Niedługo po śmierci mojej córki pojechałam z moimi znajomymi na Zesłanie Ducha św. do wrocławia i prosiłam Boga o małżeństwo by się pomodliło nad mną. Tak sie stało dostałam słowa które Bóg wypełnia do tej pory i że potrzebuje pomocy bym razem z nimi modliła się i ich wspólnotą. Jedziłam do niech przez prawie rok. W mieście obok obywało się seminarium odnowy wiary prowadzone przez naszego egrozcyste jedzieliśmy tam z moimi znajomymi cześć moich znajomych była animatorami a ja się modliłam osłonowo. W czasie tego seminarium Bóg uleczył moje serce z bółu po stracie mojej córki, zostałam też wyleczona z łuszczycy i było podejrzenie że mam gen mojej mamy z bardzo rzadka chorą pląsawica okazało się że nie mam tego genu. Najważniejsze jednak jest jaka podjełam decyzje że Jezus jest nr. 1 w moim życiu i żaden facet nie bedzie przesłaniał mu Jezusa. Od tej pory mineło kilka lat widzę Bóże prowadzenie i błogosławieństwo Pana. Dziękuje Panu za każdy ból i cierpienie.