Życie na luzie w zupełności mi wystarczało...
Znajomi, imprezy, przyjemności i alkohol – tylko to kiedyś dawało mi szczęście. Dla mnie, jako człowieka wychowanego w domu alkoholików, było to normą, a jednocześnie oderwaniem od szarej rzeczywistości. Życie na tak zwanym luzie w zupełności mi wystarczało. Jednak w pewnym momencie, w VII klasie szkoły podstawowej zaczęła mnie intrygować postawa mojego kolegi z ławki. Odsunięty na bok przez liderów społeczności klasowej, nie uczestniczył w naszych szaleństwach. W odpowiedzi na moje pytania o powody swojej postawy, zaprosił mnie na cotygodniowe spotkanie modlitewne, odbywające się w jego kościele. Poszedłem, zobaczyłem i był to początek nowej, lecz nieokreślonej jeszcze dla mnie drogi, której celu nie znałem. Tam po raz pierwszy poczułem i zrozumiałem, że Chrystus jest nie tylko historyczną postacią, ale żywym Bogiem, którego działanie zacząłem odczuwać w moim życiu. Uczestniczyłem regularnie w spotkaniach modlitewnych oraz formacyjnych. Po pół roku pojechałem na pierwsze w swoim życiu rekolekcje, w czasie których oddałem Bogu wszystkie moje dotychczasowe złe czyny i prosiłem Go, aby od tego momentu to On mnie prowadził. Pamiętam, jakby to było wczoraj - przyjąłem Chrystusa, jako swojego Pana i Zbawiciela słowami niewiernego Tomasza: „Pan mój i Bóg mój”. Dokładnie był to 23 sierpnia 2000 roku około godziny 21. I choć dawniej wielokrotnie doznawałem poczucia jakiegoś szczęścia, to od tej pory wiedziałem, że istnieje jego głębszy wymiar i może być ono oparte na stabilnym i mocnym dążeniu do celu, jakim jest Życie Wieczne.
Powoli, ale skutecznie Bóg zaczął przemieniać moje serce i umysł, co było podstawą zachodzących zmian w moim życiu. Porzuciłem nałogi w postaci papierosów i alkoholu, skończyłem z chuligaństwem oraz marnotrawieniem czasu na imprezach. Bóg dał mi siłę, bym potrafił odciąć się od dawnego towarzystwa i zmienić swoje przyzwyczajenia. Zacząłem rozwijać swoje zainteresowania informatyczne, zdobywać kwalifikacje, znalazłem odpowiednią pracę. Stwórca otoczył mnie mądrymi, życzliwymi ludźmi, którzy udzielają mi wsparcia i pomocy, gdy tego potrzebuję. Pismo Święte stało się dla mnie źródłem wiedzy o Bogu, nauce Chrystusa i historii zbawienia. Na pewnym etapie stałem się także osobą odpowiedzialną za prowadzenie małej grupy formacyjnej, co doprowadziło mnie do postawy gotowości do służby w Kościele.
Nie chcę pisać, że od tej pory moje życie już zawsze było proste i kolorowe – wręcz przeciwnie, nadal napotykam mnóstwo problemów i przeszkód na swojej drodze. Jednak teraz mam oparcie i ufność w Najwyższym; to w Nim, a nie w swoich siłach pokładam nadzieję. Wiem, że nie jestem sam i że Bóg się o mnie troszczy, jako Jego stworzenie jestem drogocenny w Jego oczach. Dlatego bliskie mojemu sercu są słowa świętego Pawła: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.” (Flp 4, 13) Mam cel, któremu podporządkowuję wszystkie moje działania i dążenia – a jest nim Życie Wieczne z Moim Panem i Zbawicielem.