Ela Kloc

Wołów, Poland

Zwykłe życie. Historia pewnej miłości.

Chciałam podzielić się tym, jak wspaniałe są owoce żywej relacji z Bogiem. Mam całkiem zwykłe życie: pracuję, uczę się i modlę. Odkąd pamiętam starałam się poznawać Boga, ufać Mu i więcej Go kochać.

W zeszłym roku skończyła się moja umowa o zastępstwo w szkole. Okazało się, że nie ma możliwości przedłużenia jej. Czułam się zawiedziona i rozczarowana, bo uwielbiałam pracę nauczyciela. Dostałam jednak propozycję pracy za granicą i wyjechałam. Szybko odnalazłam się w nowej sytuacji. Poznałam też fantastycznego chłopaka. Tak mi się wydawało. Odczuwałam dziwny niepokój. Modliłam się na różańcu, abym podjęła właściwe decyzje. W krótkim czasie ta relacja zakończyła się. Pamiętam tamtą noc. Leżałam na łóżku, w obcym kraju, z dala od blikich i płakałam. Byłam rozżalona nie tylko z tego powodu, że ktoś, komu ufałam, po prosu kłamał. Od dłuższego już czasu czułam narastającą frustrację. Niedługo miałam osiągnąć trzydziestkę, a żadne z moich najgłębszych i przecież dobrych pragnień się nie spełniało. I tak leżąc w ciemności zaczęłam się modlić. Mówiłam Bogu o swojej bezradności, że Mu wierzę i kocham, ale inaczej wyobrażałam sobie swoje życie, że mam poczucie, jakby wcale do mnie nie mówił, jakby był daleko a przecież teraz rozpaczliwie Go potrzebuję. Podczas tej modlitwy przyszła mi myśl, aby pojechać na trzydziestodniowe rekolekcje ignacjańskie. Wydawało mi się to niemożliwe do zrealizowania. Po dwóch telefonach: do firmy i do sióstr Zawierzenia okazało się, że mogę zrobić tak długą przerwę w pracy i przyjechać. Podczas jednej z wielu adoracji Najświetszego Sakramentu uświadomiłam sobie, że źródłem moich frustracji nie są niespełnione pragnienia ale ogromne do nich przywiązanie. Tak duże, że nie wyobrażałam sobie innej możliwości. Byłam tym odkryciem zszokowna, bo przecież już wiele lat temu oddałam swoje życie Jezusowi. Czułam jednocześnie, że nie umiem sama się odwiązać i otworzyć w pełni na Boże działanie, które jest tak różne od ludzkiego. Jednocześnie bardzo tego chciałam, cokolwiek by to dla mnie onaczało. Po powrocie z rekolekcji otrzymałam nagle propozycje wymarzonej pracy w szkole od kolejnego roku szkolnego. To było dla mnie jak niezasłużony prezent od Pana. Poczułam się umocniona w swojej decyzji i po krótkim zleceniu za granicą wróciłam do Polski na niespodziewane zaproszenie sióstr. Miałam rozważać dzieło św. Ludwika Grignion de Montfort "Tajemnica Maryi". Prosiłam ją, aby pomogła mi uwolnić się od swoich wyobrażeń i otworzyć na Boże niespodzianki. Był chłodny, majowy świt, za oknami kaplicy wieczystej adoracji ptaki zaczynały swój koncert. Dotarło do mnie, że nie ma innej wspanialszej drogi niż ukochanie woli Bożej tak, jak Matka Pana. Wtedy puściłam swoje życie- powierzyłam je dokładnie Jezusowi przez Maryję. Zwłaszcza moje dobre pragnienia. Odczułam wewnętrznie, że jestem nieskończenie kochana. W moim sercu pojawił się głęboki pokój, ogromna radość, poczucie bezpieczeństwa i wolności. I tak jest do dziś. Odczułam, że to jest pełnia życia, o której marzyłam i której mi brakowało.

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories