Bóg mówi zawsze dobre słowa
Witaj! Moja historia z Bogiem jest bardzo krótka, choć trwa od początku mojego życia. On z każdym dniem coraz bardziej mnie fascynuje i zaskakuje. Kiedy byłam nastolatką lubiłam patrzeć w gwiazdy i marzyć o miłości… Chciałam powierzyć swoje życie wyjątkowej osobie. Bóg odpowiedział na pragnienia mojego serca i zaproponował, bym zostałą zmartwychwstanką… Miałam wtedy 25 lat.
Odtąd Jezus zaskakuje mnie codziennie. W dniu ślubów wieczystych otrzymałam krzyż z inskrypcją: przez krzyż i śmierć do zmartwychwstania i chwały. Rozumienia tych słów uczę się każdego dnia. Gdy patrzę wstecz, na 10 lat od tamtego dnia, widzę wierność Jezusa w wypełnianiu tej tajemnicy w moim życiu.
Przez te wszystkie lata Jezus uczył mnie „chlubienia się z moich słabości” gdyż w nich Jego moc się doskonali (2 Kor 12,5. 9). Dlatego właśnie chcę dziś powiedzieć o moich słabościach… Był taki długi czas, że pomimo daru, jaki otrzymałam chodziłam smutna i przygnębiona. Nie rozumiałam dlaczego tak jest? Często czytałam w Biblii, że nic nie może mnie odłączyć od Miłości Chrystusowej (Rz 8,35). Analizując historię mego życia szukałam odpowiedzi na pytanie co to dla mnie oznacza? Potrafiłam znaleźć psychologiczne umotywowanie swoich emocji. Rozpoznawałam doskonale „duchy przeszłości” z jakimi zderzałam się w nowych relacjach. Z uporem starałam się każdego dnia naprawiać swoje błędy, ufając bezgranicznie Jego miłosierdziu. Wiedziałam jednak, że tak dłużej być nie może, że On jest mocniejszy od wszystkiego co trudne, On jest Panem mojego życia. Zaczynałam nabierać pewności, że wystarczy mi Jego łaski. Zżyłam się z Jego Słowem. Codzienne czytanie fragmentu Ewangelii i modlitwa Słowem Bożym doprowadziły mnie do praktyki błogosławienia Boga za każde wydarzenie z mojego życia – do dostrzegania Jego obecności i dziękowania za wszystko. I choć dziś jeszcze zdarza się, że staję przed Bogiem z pytaniem: "dlaczego?…" wiem, że zrozumiem, gdy zacznę SŁUCHAĆ.
Pewnego dnia, gdy siedząc na ławce w ogrodzie dotknęło mnie słowo „Słuchaj, Izraelu…” (Mk 12, 29), coś we mnie pękło. Zaczęłam słuchać z uwagą jak do mnie mówi Bóg. Wsłuchuję się i wiem, że On mówi do mnie nieustannie i że to są zawsze dobre słowa. Jeśli się modlę, spotykam się z Nim, słyszę jak cieszy się, gdy korzystam z talentów, którymi mnie obdarował, jak je rozwijam ku Jego radości i chwale. W Jego oczach widzę, jak pięknie mnie stworzył. W Jego słowach słyszę podziw i zachwyt. On mi błogosławi i sprawia, że niczego mi nie brakuje. On z miłością pokazuje mój grzech i jego skutki. Wzbudza w sercu żal i przekonuje o zbawczej mocy krzyża Jezusa, o usprawiedliwieniu mocą Jego Krwi. Daje pragnienie nawrócenia, przyciąga mnie do Siebie przebaczeniem i miłosierdziem.
Zrozumiałam, że brak radości i smutek w moim życiu pojawia się wtedy, gdy nie wsłuchuję się w słowa Boga, ale w oskarżenia i kłamstwa złego ducha. Złemu zależy na tym by zaniepokoić, zniechęcić, osłabić mnie podszeptami, które zabierają siły i entuzjazm. Słowo Boże pomaga mi rozpoznać szybko przeciwnika i jemu się oprzeć. Nie pozwoli nigdy, bym została zwyciężona w tej duchowej walce. Odtąd z całych sił, z całej duszy i całym sercem staram się miłować Boga i uwielbiać Go, tak by stale trwać w Jego miłości. Chcę usłyszeć każde Jego Słowo. Jego Słowa dają mi życie! One są Prawdą. One dają mi siłę by iść Jego drogą do Ojca.
Wszystkie spotkania z ludźmi, do których On prowadzi, są odkrywaniem Jego cudownej obecności w świecie, Jego udzielania się każdemu i tego, jak bardzo każdy jest umiłowany! Kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz i gdziekolwiek po świecie los Cię prowadzi, jesteś umiłowany przez Boga! Może jeszcze tego nie wiesz? Może szukasz odpowiedzi na wiele Twoich pytań? Może jeszcze nie postawiłeś sobie tych najważniejszych? Jeśli mogę Ci jakoś pomóc, zapraszam do kontaktu:) Nade wszystko zachęcam: Słuchaj, Izraelu…!