s. Krzysztofa Barbara Kubaj

Wspólny obiad

Myślę, że w życiu człowieka wierzącego, najważniejszym momentem jest spotkanie Jezusa Żywego, Zmartwychwstałego i nawiązanie z Nim relacji. Relacje te powinny być podtrzymywane i powinny być żywe. Myślę, że też patrząc na swoje życie wiem, że Pan Bóg działa w różnych momentach naszego życia, niekoniecznie wtedy, kiedy na to czekamy, kiedy upieramy się przy tym, żeby właśnie zadziałał w tym momencie bo to jest mi potrzebne. Na dowód tego chciałabym podzielić się z Wami takim świadectwem, którego doświadczyłam na rekolekcjach ewangelizacyjnych i na których też oczekiwałam, że wiele od Pana Boga będę mogła otrzymać. Okazuje się, że Pan Bóg wcale nie działał w sytuacjach wielkich modlitw, adoracji , śpiewów jakiś własnych refleksji i myśli. Zrobił to zupełnie w innym momencie.

Często jest tak, że Pan Bóg ma duże poczucie humoru, ma swoje pomysły na działanie i odpowiednie momenty. Tym momentem okazał się wspólny obiad na rekolekcjach. Podczas tego obiadu podeszła do mnie Siostra z innego zupełnie Zgromadzenia i zapytała: „Siostra Boromeuszka, tak? Mogę się przysiąść?” Zaprosiłam ją do wspólnego obiadu. Przy tym obiedzie opowiedziała mi historię swojego brata, który podczas kiedy ona była na rekolekcjach, znajdował się w stanie agonalnym. Ta historia wyglądała następująco: otóż urodził się on w szpitalu w Berlinie w 1944 roku 19 marca u Sióstr Boromeuszek, które prowadziły wówczas tam szpital. Szpital ze względu na działania wojenne został przeniesiony do pomieszczeń piwnicznych i tam miały miejsce narodziny tego nowego człowieka. Nic by nie było dziwnego w tym wszystkim, gdyby nie fakt, iż brat tej siostry urodził się w szpitalu tylko dlatego, że jego mama została wywieziona na roboty do Niemiec, służyła u dwóch generałów i było to dziecko poczęte z gwałtu. Siostry zaproponowały, że mogą pomóc tej pani wychować syna i ochrzciły go oczywiście nadając mu imię Józef, chcąc jej za wszelką cenę ułatwić dalsze życie.

Na taką propozycję nowo upieczona mama powiedziała, że: „co, ja nigdy nie oddam dziecka mego łona”. Było to dla mnie tak przekonywujące świadectwo , że skoro ona będąc w sytuacji bardzo podbramkowej, bardzo ciężkiej, trudnej, przyjmuje dziecko, które nie jest owocem jej miłości tylko przemocy i mówi, że nigdy go nie odda i poświęca dalsze życie dla tego dziecka, bo z tego co dalej Siostra opowiedziała, to okazało się, że miała wiele trudności z tego powodu, bo jej mąż nie chciał jej przyjąć z tym dzieckiem, bo całe życie wokół tego dziecka się toczące było bardzo trudne. Jednakże ona podjęła się właściwie bohaterskiego czynu i wtedy w momencie, kiedy ja miałam swoisty problem w relacji z Panem Bogiem, gdzie troszeczkę interesownie Go traktowałam, gdzie oczekiwałam być może czegoś innego zupełnie, doświadczyłam takiego przekonania, że skoro taka kobieta potrafi powiedzieć, że nigdy nie odda dziecka swego łona, to cóż dopiero Pan Bóg, przecież Pan Bóg dokładnie to samo powiedział: „że choćby matka was nie chciała, Ja was przygarnę, Ja was kocham, Ja Jestem z wami” . Było to tak mocne uderzenie, takie przekonanie o Bożej Miłości, jakby dalszy krok w relacji z Panem Bogiem na dalszą drogę, że chwała Panu za to i chwała tej Siostrze, że miała odwagę podzielić się tym świadectwem.

Jak już wspomniałam na początku w relacji z Panem Bogiem ważne jest zaufanie, że to On wybierze sobie właściwy czas i miejsce i okazuje się, że nawet wspólny obiad może być miejscem specjalnego i mocnego działania Pana Boga.

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories