Norbert

Pasja dla Boga

 

Nigdy nie przypuszczałem, a nawet nie mogłem sobie wyobrazić, jak wiele pozytywnych zmian może się dokonać w moim życiu poprzez otwarcie mojego serca dla Jezusa. Jednak pełna i szczera decyzja zawierzenia swojego życia Bogu nie okazała się być łatwą i prostą sprawą.

W czasie, gdy spisuję tę osobistą historię, dzieląc się nią z Tobą mam 45 lat. Minęło już 30 lat od czasu, gdy podjąłem decyzję zaufania Chrystusowi. Bóg podarował mi wspaniałą żonę oraz czwórkę kochanych dzieci: dwie córki i dwóch synów. Nigdy nie miałem problemu z chodzeniem do kościoła. Gdy jednak zacząłem dorastać, w mojej głowie zaczęły pojawiać się różne pytania, dotyczące istnienia Boga. Gdzie właściwie jest Bóg? Jeśli zaś jest, to czy jest możliwe, abym mógł doświadczyć Jego bliskości? Byłem porządnym chłopakiem, któremu nie brakowało niczego do życia. Jednak gdzieś w najgłębszym środku samego siebie zacząłem zmagać się przynajmniej w trzech dziedzinach życia. Pierwszą z nich był głęboki brak świadomości celu życia. Myślałem sobie, nawet jeśli będę się uczył najlepiej i kiedyś będę miał jakąś super pracę do czego mnie to zaprowadzi? Co mi to tak naprawdę da? Był to też czas, w którym zacząłem odczuwać obawy dotyczące tego, co stanie się ze mną, gdy umrę. Szczególnie mocno paraliżował mnie lęk od środka podczas burz z piorunami. Myślałem co się stanie ze mną, gdy uderzy we mnie piorun? Jednak tą chyba najbardziej uciążliwą dziedziną życia z jaką się zmagałem, było doświadczenie grzeszności. Wiele razy wiedziałem, że chcę robić dobre rzeczy, a jednak, tak łatwo było pójść w odwrotnym kierunku w różnych sferach życia.

Pod koniec pewnego roku szkolnego zostałem zaproszony na wyjazd wakacyjny. Tak naprawdę nie wiedziałem na co właściwie jadę. Dni były wypełnione po brzegi różnymi zajęciami. To jednak co pamiętam najbardziej z tamtego czasu, to spotkania w małej grupie. Był to czas, w którym rozmawialiśmy podczas pierwszych dni “O czterech Prawach Duchowego Życia”, a mianowicie: o Bożej miłości i wspaniałym planie jaki Bóg ma dla każdego człowieka, fatalnych skutkach grzechu, który oddzielił człowieka od źródła życia i szczęścia, a potem o Jezusie, który umarł za każdego z nas. Nie mogłem pojąć, że moje życie może się zmienić, no bo jak, z powodu zrozumienia jakichś prawd? Zupełnym zaskoczeniem stało się spotknaie małej grupy w czwartym dniu. Wyzwanie z jakim musiałem się zmierzyć, brzmiało mniej więcej tak: “Czy jesteś gotów otworzyć swoje serce i życie dla Jezusa, uznając Go osobistym Zbawicielem i Panem?” No cóż, wyzwanie brzmiało bardzo realnie z ust osoby prowadzącej naszą małą grupę: “ Czy ja jestem gotów?, Czy ja jestem gotów ...?” Mieliśmy w tym dniu po południu czas na zastanowienie.  Chodziłem wtedy po polach rozmyślając o tym. Odkryłem wtedy, że ja tak naprawdę boję się powierzyć swoje życie nawet tak idealnej osobie, jaką jest Jezus. Myślałem, że stanę się jakąś marionetką pociąganą przez Jezusa za sznurki we wszystkie strony i będę musiał robić to czego nie będę chciał. Moje obawy zaczęły jednak blednąć w obliczu rozważania obietnicy słów Jezusa "Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”. To właśnie te słowa doprowadziły mnie do tego, że tego samego dnia na wieczornym nabożeństwie w kościele, gdy było wezwanie do przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela wstałem i wraz z innymi. Modliłem się słowami modlitwy zawierzenia swojego życia Bogu. Na pierwszy rzut oka nic właściwie się nie stało. Ja jednak oddałem swoje życie Jezusowi bardzo szczerze i na poważnie. Dopiero po kilku tygodniach po powrocie do domu zauważyłem zmiany. Po pierwsze od czasu mojej decyzji zawierzenia życia Chrystusowi, zamieszkał we mnie żar pasji do życia, chęci uczenia się z nową siłą, chęci rozwijania się, chęci do służenia Bogu. Trwa to do dzisiaj i nigdy nie zgasło nawet w obliczu bardzo trudnych doświadczeń, Po drugie: prysnął ode mnie strach przed śmiercią. Tego zupełnie nie mogłem pojąć! Przecież nie zajmowałem się wykasowaniem tego z mojego umysłu. Co więcej zawitała radosna świadomość życia wiecznego, które podarował mi Bóg. No i po trzecie zacząłem doświadczać, że nie jestem już niewolnikiem pokus i grzechów. Mam Jezusa, który umarł za mnie. Jeśli w chwilach pokus przyjdę do Jezusa i poproszę Go o siłę do niegrzeszenia, On sprawia, że to co kiedyś było niemożliwe staje się wygraną. Choć nie stałem się automatycznie idelany i wiele razy upadałem, widzę  postęp. A to co było największą obawą, że stanę się marionetką w rękach Boga, nigdy nie stało się prawdą. Bóg w swojej wielkiej łasce podarował mi nowe życie, a moim zadaniem było Mu uwierzyć i przyjąć ten dar.

Czy życie stało się proste i pozbawione przeciwności? Nie! Bóg jednak daje siłę, by zmagać się w obliczu trudności. On stał się realny w moim życiu poprzez to, że zaprosiłem go do siebie. Mogę doświadczać Jego miłości, troski i prowadzenia. Cóż za wspaniała perspektywa! Gdybym szczerze nie powierzył swojego życia Bogu i nie podążał z Nim dzień po dniu nigdy bym się nie przekonał co to znaczy.

I Ty się o tym możesz przekonać, jeśli zdecydujesz się zaufać Mu na 100% !

Norbert

 

 

 

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories