Paulina

"Nigdy Więcej Sama"

        Zacznę od słów każdy z was jest warty, aby żyć na tym świecie i jest Kochany nawet, jeśli wydaje wam się, że cały świat was opuścił muszę powiedzieć wam prawdę tak nie jest. Zawsze jest jedna osoba, która od was nigdy nie odstąpi i będzie nad wami czuwać. Więc Nigdy Nie Zostaniesz Sam/a.

Pragnę opowiedzieć wam o moim życiu jak wydostałam się z bagna, w jakie wciągał mnie świat i kto mnie z niego wyciągnął poprzez podanie mi pomocnej dłoni.

Wszystko zaczęło się, gdy miałam 6 lat do mojego życia wkroczył tak zwany przyjaciel rodziny, który chętnie bawił się z dziećmi. Zawsze dobry dla otoczenia dorosłych tam gdzie nie mogli się oni Tobą zająć pojawiał się on. Dlaczego tak było pewnie już się domyślacie?

Ten człowiek szantażując mnie emocjonalnie i psychicznie robił wszystko, aby być jak najbliżej mnie i molestować mnie przez kolejnych 6 lat mając cały czas na baczności, aby nic się nie wydało. Co mnie uratowało myślę, że śmierć mojego brata, bo po niej moja mama wpadła w taki alkoholizm, że nie było, co zbierać.

 W moim domu cały czas panował Alkohol i nieudolne próby samobójcze matki, z których zawsze to ja, jako małe dziecko ją powstrzymywało. Kiedy się wyprowadziliśmy mama poszła na odwyk a nas zabrała do siebie rodzina, ale i tam czułam się jakby nikt nas nie chciał.

 Kiedy w końcu moja mama wyszła z odwyku myślałam, że wszystko się zmieni, ale to było tylko marzenie, ponieważ było coraz gorzej. Kieliszek za kieliszkiem wlewał się do jej gardła do tego stopnia, że straciła przez to prace i zaczęła kraść po sąsiadach ich alkohol.

To trwało następne 6 lat przez ten czas coraz bardziej marniałam w oczach niby nie dawałam przed znajomymi z klasy pokazywać, że jest tak źle i uśmiechałam się, kiedy mogłam, ale kiedy tylko wchodziłam do domu i widziałam ten cały bajzel mojego życia nie dawałam sobie rady.

Ulgę jak wtedy myślałam przynosiło mi robienie sobie krzywdy i wyrzuty do Boga jak mógł spierdzielić aż tak moje życie. Zawaliłam technikum, ponieważ nie dałam rady się uczyć, kiedy mama całą noc spędzała przy mnie pijana mówiąc o swoim zmarłym synie i o tym, że nie chce już żyć.

 Płakałam, ale rano po nieprzespanych nocach musiałam iść do szkoły i tak już totalnie zniechęcona życiem podjęłam decyzje albo się wyprowadzę na Śląsk do mojego taty, (ponieważ mój tata się z matką rozwiódł) albo idę się zabić, bo już nie daje rady.

Codziennie czułam się odrzucona, niekochana, nic niewarta, czułam, że jestem tą najgorszą na świecie i nic nie może to zmienić i nic już mnie lepszego nie czeka, czułam się oblepiona brudem tego świata  i samotna.

Wmawiałam sobie  , że Bóg nie istnieje, bo jeżeli tak jest, dlaczego całe moje życie to dramat a nawet jak jest to musi on cieszyć się z cierpienia ludzi, bo dlaczego wyrządza mi taką krzywdę na każdym kroku i zostawia mnie z tym samą?

Kiedy się wyprowadziłam moja mama mi powiedziała, że się zabije jak to zrobię i, żebym ją nie zostawiała, ale ja musiałam wybrać albo moje życie albo jej.

Jak się potem okazało w niedługim czasie się popełniła samobójstwo. Moje życie legło w gruzach obwiniałam siebie o to, że jestem najgorszą córką, że mogłam tak dalej żyć codziennie myślałam jak mogłam ją zostawić.

Tak żyłam kolejny rok zniechęcona do wszystkiego oczywiście wszystko się mieszało całe moje nieszczęśliwe życie do tego stopnia, że zaczęłam bać się ludzi tym bardziej mężczyzn i nie chciałam mieć przyjaciół, bo bałam się, ze ich stracę.

Pomyślicie pewnie jak z tego wyszłam przypominacie sobie jak mówiłam o tym Pretensjach do Boga trwało to lata moje pretensje zaczęły się przeradzać w długie godziny monologu, dlaczego tak jest. Potem w rozmowę z Nim czy możesz coś zmienić w moim życiu a potem w relacje wiem, że jesteś i mi pomagasz. Pisałam Listy Do Boga jakby był moim najlepszym przyjacielem.

Dopiero po czasie uświadomiłam sobie, że Bóg przygotowuje mnie do swoich planów i ma mi coś lepszego do zaoferowania niż te dawne życie tylko musiałam odpowiedzieć na jedno pytanie. Czy jestem wstanie porzucić dotychczasowe życie i pójść za nim?

To On znalazł  mnie, kiedy ja po omacku rozpaczliwie szukałam do Niego drogi.

Bóg odpowiedział na moje wołanie i jako Jedyny wyciągnął do mnie pomocną dłoń tylko ja musiałam zdecydować czy chce jej się złapać czy nie.

Co teraz ze mną?  Nie wyobrażam sobie braku relacji z Bogiem. Każdego dnia daje mi tyle łask i darów, tyle miłości. Posyła mi ludzi, którzy się o mnie troszczą. Bez niego dalej była bym małą dziewczynką przelęknioną, zamkniętą w swojej szczelnej skorupie zostawioną samej sobie bez chęci na dalsze życie.

Bez Boga nie było by mnie tutaj dziś.

Zamiast tego witam każdy dzień z uśmiechem i dziękuje za niego Bogu. W końcu zaczęłam Kochać na prawdę, nauczyłam się, czym jest wybaczenie i, nie zamykam się już na ludzi.

Mam 25 lat jestem wrażliwą dziewczyną, która nie przechodzi obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy. Ja zaczęłam żyć od nowa Wybaczyłam osobą, które mnie skrzywdziły a przede wszystkim samej sobie teraz jestem szczęśliwa mówi wam dziewczyna, która w końcu Zaufała Panu.

Nie daj sobie wmówić, że Bóg cię nie kocha Pamiętaj on czeka na każdego z nas.

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories