Magda Stanna

Warszawa, Poland

Nie myślałam, że wszystko aż tak się zmieni!!

 

Urodziłam się w domu, gdzie od zawsze traktowało się Pana Boga poważnie. Pamiętam że  w każdą niedzielę chodziłam z moją rodziną do kościoła, a w ciągu tygodnia na lekcje religii. Wiedziałam, że jest Pan Bóg, który stworzył świat i zdawałam sobie sprawę, że jest On kimś ważnym i to Jemu  należy się szacunek. Rodzice starali się uczyć moje rodzeństwo i mnie być dobrymi ludźmi. Zwracali uwagę, żebyśmy liczyli się zawsze z innymi i nie krzywdzili nikogo jeśli się tylko da. Zachęcali nas żebyśmy ambitnie podchodzili do tego co robimy i czym się zajmujemy. Pamiętam, że ambicja do której od zawsze mnie zachęcano, stała się dla mnie czymś męczącym. Chciałam dorównać mojemu rodzeństwu pod każdym względem, nie chciałam być gorsza od kolegów i koleżanek w szkole. Stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania, po czym wielu z nich nie byłam w stanie sprostać. Traktowałam wtedy Pana Boga jak wujka do spełniania moich różnorakich zachcianek. Zaczęłam sobie wtedy zdawać sprawę, że to jak traktuję Pana Boga jest niewłaściwe, że nie mogę do Niego wołać tylko wtedy kiedy czegoś potrzebuję i stosować się do zasady: „Jak trwoga to do Boga”.

W lipcu 1994 roku znalazłam się na ewangelizacyjnym spotkaniu namiotowym. Starałam się uważnie słuchać, tego co mówił człowiek, który przemawiał. Mówił, że Pan Bóg zbawił nie tylko świat, ale każdego z nas osobiście, posyłając na krzyż swojego jednorodzonego Syna – Jezusa Chrystusa i że każdy z nas może otrzymać w darze zbawienie, tylko trzeba je przyjąć z łaski. Cytował fragment z Ewangelii Jana 3;16 - ”Albowiem tak Bóg umiłował świat , że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Dotarło do mnie wtedy, że muszę być dla Pana Boga kimś ważnym, skoro i ja mogę skorzystać z Jego oferty zbawienia. Zachęcano na tym spotkaniu, żeby w krótkiej modlitwie wyznać Panu Bogu grzechy i poprosić Pana Jezusa żeby zamieszkał w moim sercu. Zrobiłam to.

Nie wiedziałam, że aż tak wszystko się zmieni, choć oczywiście to wymagało czasu. Moja modlitwa się zmieniła, już nie była tylko listą roszczeń do Pana Boga. Ojciec niebieski pomógł mi się rozprawić z moją chorą ambicją, to dopiero mistrzostwo! Zaczęłam zauważać, że cieszą mnie też sukcesy innych! Zaczęłam chcieć dzielić się moją wiarą z innymi. On uczy mnie, że to na Nim mam polegać, a nie na swoich siłach czy emocjach. Uczy mnie też miłości do Niego i innych ludzi oraz wdzięczności za to co mam i kim jestem, szczególnie w  Nim. Tak dużo jeszcze jest do zmiany we mnie i bardzo się cieszę że proces ciągle trwa!! A Ty chciałbyś zmiany w swoim życiu?

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories