Wyzwolenie z buntu
Urodziłem się i wychowałem w chrześcijańskiej rodzinie. Moi rodzice są świeckimi misjonarzami całe swoje życie, również zawodowe, poświęcili Bogu i głoszeniu Dobrej Nowiny o Jezusie. Odkąd pamiętam byli dla mnie wzorem do naśladowania, patrząc na ich życie nie miałem wątpliwości, że Bóg istnieje i działa. Rodzice przez całe dzieciństwo mówili mi o Bogu i o tym, że warto Mu powierzyć swoje życie. Nie pamiętam kiedy to było, ale pewnego razu zdecydowałem się podjąć taką decyzję. Pamiętam, że zamknęliśmy się z Tatą w salonie i pomodliliśmy się razem o to, by Pan Jezus zamieszkał w moim sercu i kierował moim życiem. Miałem wtedy 4-5 lat, nie rozumiałem tej decyzji do końca. Wiele razy później ponownie zapraszałem Pana Jezusa do mojego życia na chrześcijańskich obozach, ciągle miałem wątpliwości, czy On na pewno jest w moim sercu. Jednak zwracałem się do Niego w modlitwach, na które On odpowiadał, to przekonywało mnie, że moje życie należy do Jezusa.
Zauważałem też zmiany w moim życiu. Od dziecka byłem bardzo zbuntowany, nieposłuszny, Nie słuchałem choćby najprostszych poleceń i wszystko chciałem zawsze robić po swojemu. Nie chciałem być zależny od nikogo. Jednak nie zawsze czułem się dobrze z tą moją niezależnością. W szkole podstawowej i gimnazjum, próbowałem upodobnić się do moich kolegów. Bardzo pragnąłem być popularny i prowadzić bogate życie towarzyskie. Jednak z powodu moich wartości, do których się przyznawałem, koledzy i koleżanki zachowywali wobec mnie dystans i jakiś wyjątkowy szacunek. Ta sytuacja często mnie przygnębiała – przecież tak, jak każdy młody chłopak chciałem mieć wokół siebie dużo ładnych dziewczyn, przebywać z wesołymi kolegami, móc się przynajmniej raz w tygodniu wyszaleć na jakiejś imprezie… a tu co? Zupełny brak zaproszeń i wszyscy dookoła traktujący mnie, jakbym był zupełnie inny, nie należący do ich „paczki” Dzisiaj uważam, że to wszystko było Bożym działaniem w moim życiu. Jestem pewien, że gdyby Bóg nie postawił tej „bariery respektu” to popełniłbym wiele błędów. Dzisiaj jestem wdzięczny za tą odmienność od reszty osób i trzymam się jej usilnie. Całą moją tożsamość opieram na Bogu, a swoje życie pragnę prowadzić według Jego woli. Bóg i Jego Słowo są dla mnie największym autorytetem. Uczę się też doceniać i korzystać z mądrości doświadczonych ludzi.