Dorota Nawaleniec

Limanowa, Poland

JEZUS NADAŁ SENS MOJEMU ŻYCIU

JEZUS NADAŁ SENS MOJEMU ŻYCIU

 

Mieszkam w pięknym miejscu. Mam kochającego męża i zdrowe dzieci. Praca sprawia mi przyjemność. Uwielbiam ją! Wydawałoby się – pełnia szczęścia. A jednak, patrząc wstecz, nie byłam szczęśliwa. Ciągle mi czegoś brakowało, ale nie wiedziałam czego. Nie czułam się spełniona, choć powinnam być.

Pewnego dnia koleżanka zaprosiła mnie na rekolekcje o zagrożeniach duchowych. Tam dowiedziałam się o duchowych niebezpieczeństwach, takich jak: bioenergoterapia, homeopatia czy karate oraz o tym, że żyłam działając wbrew I przykazaniu. Otrzymałam łaskę spowiedzi z całego życia, wyrzekłam się wszelkiego zła, poczułam żal doskonały i zyskałam pewność, że w swej nieskończonej miłości, Bóg wszystko mi przebaczył.

 Po powrocie zmieniłam totalnie swoje życie. Powyrzucałam „Harry’ego Pottera” i inne magiczne gadżety, wypisałam dzieci z karate i nigdy już nie wróciłam do usług bioenergoterapeutów czy lekarzy leczących homeopatią. Równolegle z tymi zmianami, rozpoczęła się u mnie przemiana duchowa. Zaczęłam codziennie czytać i rozważać Pismo Święte, które z czasem stało się nieodzownym elementem naszego życia rodzinnego. Nawiązałam osobistą relację z Jezusem. Czułam, że mnie wysłuchuje, rozumie i przemienia moje życie na podporządkowane Bogu. Od tego czasu Bóg nadał właściwy kierunek i sens mojemu życiu. Przestałam się martwić o to, że nie ma pieniędzy (zawsze się skądś znajdowały), dzieci poleciłam Bogu, żeby to On się o nie troszczył, bo moje martwienie się nic nie dawało. Spadł mi kamień z serca, tak namacalnie odczułam pokój i radość. Po ludzku troszczę się o  dzieci, dbam o ich rozwój fizyczny (sport) i duchowy (modlitwa, rekolekcje), mam jednak niezachwianą pewność, że to właśnie Bóg kieruje ich życiem.

 Nie zawsze jest łatwo, często pod górkę. Ludzie mnie nie rozumieją, mąż jest jak z innej planety, a dzieci czasem dają w kość. Jednak drogę pójścia za Panem Bogiem Jezus potwierdza znakami. Oto na przykład: mój kilkuletni syn dostawał nocnych astmatycznych ataków kaszlu tak, że ich częstotliwość się wzmagała, aż do pojawiania się duszności. Leczyłam go wszelkimi możliwymi środkami. Było raz lepiej, raz gorzej. Pewnej nocy siedziałam w kuchni i czytałam Pismo Święte, kiedy napad kaszlu się rozpoczął. Wtedy zamiast biec do jego pokoju, padłam na kolana i powiedziałam coś w rodzaju: „Panie Jezu, ja zrobiłam co mogłam, zabierz od niego ten kaszel, bo chyba zwariuję. Nie zniosę już tego odgłosu” i zaczęłam odmawiać 10 różańca. Było to dość bezczelne, ale kaszel zamiast się wzmagać, zaczął ustępować, aż zamilkł. Minęło kilka lat, a atak duszności nie pojawił się już więcej. Chwała Panu, który żyje i działa tu i teraz.

Jezus też chce działać w Twoim życiu, zaproś Go tak, jak teraz stoisz, a On nada sens Twojemu istnieniu. Jeśli chcesz, skontaktuj się ze mną przez mój profil. Opowiem Ci o wielkiej Bożej miłości i cudach, które ciągle się dzieją w moim życiu.

 

— Read more —
Contact me Learn more about Jesus

Similar stories